Arystokrata (XII)
Data: 07.03.2020,
Kategorie:
niewolnik,
Brutalny sex
bez seksu,
cierpienie,
polityka,
Autor: violett
... Panie. – Alan z ulgą nabrał powietrza do płuc. – Wczoraj wieczorem przyprowadzono Drugiego do służenia. Panna Rays wróciła przed północą i bardzo się zdenerwowała…
– Na co?
– Prawdopodobnie na tego niewolnika, potem rozkazała przyprowadzić innego i zapowiedziała, że jeśli znowu będzie to taki wrak… to jutro… to znaczy dzisiaj, zrobi porządek z tym burdelem.
– Tak powiedziała?– Zdumiony Rays aż się uśmiechnął. – I co dalej?
– Potem Pani nakazała Drugiego umieścić w służbówce, a mnie zejść z oczu.
– No, i nie trzeba było tak od razu? – Wyjaśnienia niewolnika wydały się spójne i nieco uspokoiły Roberta.
– Kiedy wróci moja siostra?
– Pani nigdy nie mówi.
– Kiedy? – stanowczo powtórzył pytanie.
– Panna Rays, bardzo rzadko powiadamia mnie o powrocie z przejażdżki.
Rays poklepał niewolnika po ramieniu. Przyjął do wiadomości wymówkę, wbrew temu, że gdy temat schodził na Martę, niewolnik stawał się oszczędny w słowach.
– Często wyjeżdża? – zapytał, chociaż znał odpowiedź. Chciał przetestować prawdomówność niewolnika.
– Tak.
– Tak, to za mało. – Rays włożył dłoń pod koszulę przy kołnierzyku i z przyjemnością zatopił w ciepłej skórze ramienia Alana paznokcie. – Jesteś głupcem czy mnie uważasz za głupca? – wyartykułował cicho, z wyraźnym ostrzeżeniem i podtekstem jednocześnie.
– Panna Rays, jeździ niemal codziennie z wyjątkiem niedziel i kiedy pozostaje w miejskim domu – wyjaśnił szybko, pragnąc uniknąć odpowiedzi na pełne sarkazmu pytanie. – ...
... Zawsze o tej samej porze i zawsze wraca przed południem, aby zdążyć przygotować się do ewentualnego wyjazdu lub pracy na miejscu w rezydencji.
Robert skinął głową. Chłopak nie kręcił, tyle sam wiedział od ochrony.
– Byłeś w miejskim mieszkaniu swojej pani? – Sondował sługę, chociaż też znał odpowiedź.
– Nigdy, Panie.
– Nie odpowiedziałeś na pytanie…
– Nie byłem, Panie – powtórzył niepewnie niewolnik.
Rays pod palcami poczuł, jak niewolnik napiął mięśnie. Mocniejszym dźgnięciem ponaglił chłopaka. Zbyt długo myślał.
– A więc?
– Panie, nie jesteś głupcem! – Niewolnik nie zapanował nad drżeniem w głosie. – Nie zasługuję na zaszczyt bycia osobistym, jestem nikim… jestem głupcem.
Robert uśmiechnął się w duchu i ostrożnie wyciągnął na kanapie. Głowę oparł o wysoki zagłówek i wygodnie wyprostował nogi, w takiej pozycji rana mniej dokuczała.
Otaczająca Roberta aura zmysłowości, którą stworzyła w tym domu Marta, uspokajała. Zgaszone pastelowe barwy, miękkie dywany, kanapy i fotele zachęcały do wyciszenia się, a unoszący się zapach jaśminu i żywe jasne kwiaty w wazonach uspokajały napięte nerwy. Cisza, ciepło wstrząsanego od czasu do czasu dreszczem młodego ciała pod palcami sprawiły, że poddawał się zmęczeniu i senności. Widok oddalonej głównej rezydencji z okna ozdobionego mięsistymi zasłonami powoli zamieniał się w obraz, który prześladował go od lat.
Obraz tej samej alei dojazdowej luźno, ale regularnie obsadzonej drzewami i rzędami wiecznie zielonych ...