1. (Nie)przypadkowa zdrada cz.1


    Data: 09.03.2020, Autor: b7kj

    ... o tym jaki jesteś porządny i nie obracasz się za innymi, chyba będę musiała ją trochę uświadomić…
    
    Zalana wrzątkiem kawa rozniosła w kuchni przyjemny aromat.
    
    - Hola hola, to żadne obracanie się. Po prostu mając taki widok przed oczami jest to czynność automatyczna u faceta, taki nasz męski defekt. Nic na to nie poradzę. – odpowiedziałem z przepraszającą miną. – Ty nie masz dziś zajęć ?
    
    - Mam ale dopiero na 14, mam jeszcze czas. Magda dziś o której wraca ? – spytała. „Kurde, ona to chyba robi celowo” pomyślałem, patrząc jak Aneta od niechcenia poprawiała kucyk przy wiszącym w kuchni lustrze. Podniesione do góry ręce pociągnęły za sobą koszulkę która odsłoniła jej całkiem kształtną talię i dwa cudowne dołeczki wspaniale rysujące się nad pupą.
    
    Oparty o blat, spojrzałem na zegarek.
    
    - Hmm, gdzieś za godzinę powinna być, a co ? Stęskniłaś się już ? – powiedziałem, dopijając resztki z kubka.
    
    - No pewnie, przecież tak dawno się widziałyśmy – parsknęła z ironią, podchodząc do zlewu by umyć swój kubek. Do moich nozdrzy dotarł zapach jej ciała pomieszany z perfumami i chyba balsamem. – Po prostu liczę ile mam czasu.
    
    - Czasu na co ? Do 14 masz prawie dwie godziny, nie zdążysz się zebrać ? Z tego co widzę to makijaż masz już za sobą – zaśmiałem się. – Wrzucisz coś na siebie i voilla.
    
    - Niby tak, ale wiesz… Chcę Wam gołąbeczki zostawić wolne mieszkanie, tyle czasu się nie widzieliście. W nocy chyba się wstydziliście, bo niewiele słyszałam przez ścianę – powiedziała, ...
    ... uśmiechając się bezczelnie. – Współczuje Magdzie jak wpadnie mój chłopak. Nie widzieliśmy się ponad dwa miesiące. Chyba dam jej znać żeby się wybrała do Ciebie, bo może tego nie znieść. No chyba że to z Ciebie taki „ostry” zawodnik że nie dajesz rady, ha ha ha.
    
    Lekki rumieniec oblał moją twarz. „Wredna suka” powiedziałem w głowie, ale żeby nie pozostać dłużnym, odparłem szybko, ukrywając zmieszanie:
    
    - Och no taaak, na pewno. To nie moja wina. To wy wszystkie takie wyuzdane, ociekające seksapilem i generalnie kamasutra w małym palcu, a jak przyjdzie co do czego – kłoda taka że najlepszy drwal nie pomoże. Aż mnie korci żeby podrzucić Ci dyktafon do pokoju na przyjazd Twojego chłopaka i się przekonać jaka to z Ciebie jest diablica, Anetko.
    
    - Nie możesz przekonać się teraz ? Twój kolega jest gotowy odkąd wszedłeś do kuchni. – odparła niespodziewanie, patrząc mi w oczy.
    
    Nie wiem jak to się stało. W jednej chwili patrzyliśmy sobie intensywnie w oczy. W drugiej - stałem oparty o blat, a Aneta osunęła się na kolana, dobierając się do mojego fiuta. Ostatnią trzeźwą myślą była chęć odepchnięcia jej i zakończenia całej sprawy lecz w chwili gdy poczułem jej palce zaciskające się na moich jajach, racjonalne myślenie udało się na wakacje oddając władzę testosteronowi. Agata bez zbędnych ceregieli wyłuskała mojego przyjaciela z bokserek.
    
    - Auuu… Pokaźny. Czyli to nie jest kwestia rozmiarowa. – zachichotała przesuwając dłonią po nabrzmiałym na maksa penisie.
    
    - Przecież Ci ...