-
Gdy kota nie ma (II). Rower
Data: 13.03.2020, Kategorie: Incest nudyzm, Oralny, Autor: gnb
... śniadaniem. Marcin puścił jeszcze raz strumień wody na swoje krocze i pomasował je. Żadnych podrażnień skóry. – Jak ona to zrobiła? – zapytał się głośno. – Profesjonalistka! Julia wrzuciła do blendera świeżo obrane jabłka i banany. Zmiksowała i rozlała do szklanek. W drzwiach zobaczyła swojego brata. Kutasek prezentował się wyśmienicie. – Teraz to można wyjść do ludzi – powiedziała z zadowoleniem. – Wygląda wyśmienicie. – Dziękuję – podszedł do niej. – Bardzo – pocałował ja w czoło. Poczuła jak czubek penisa dotyka jej muszelki. Kolana się lekko zagięły. Niesamowite uczucie. Nie rozumiała dlaczego jej ciało tak reaguje na widok Marcina. On jest cudowny, pomyślała spoglądając na oddalające się prącie jej brata. Mam ochotę go schrupać. – Z tym rowerem to nie żartujesz? – zapytał. – Jak najbardziej mówię poważnie – odpowiedziała zdecydowanie. – Skoro zdecydowaliśmy się chodzić nago, to przejażdżka rowerem też musi być nago. – Przecież ktoś nas może zobaczyć. – Kto? Domy są puste. Dziś niedziela, budowy stoją. Nikogo nie ma. – W sumie... masz rację. A nawet jeśli, to co? Po wakacjach i tak stąd wyjeżdżamy. – Dokładnie – poparła go. Ubrani jedynie w skarpetki i buty nieśmiało wyprowadzili rowery z garażu. Pusta ulica niewskazywana żeby miał się zaraz pojawić jakiś niezapowiedziany przechodzień. Klucze do domu schowali w saszetce i ruszyli w drogę. – Zaplanowałaś jakąś drogę? – Do lasu. – Ścigamy się? – O co? – jako dzieci często ...
... ścigali się. Rywalizowali najczęściej o większą porcję słodyczy jaka im przysługiwała po połowie. – Masz jakiś pomysł. – Wyzwanie. – Brzmi nieźle – odpowiedziała. Beknij przy kolacji, stłucz szklankę, napisz na szkolnej ścianie nieprzyzwoity wyraz. To "wyzwania" z ich dziecięcych zabaw, jaką zwycięzca zakładu zlecał przegranemu. Miała nadzieję, że tym razem "wyzwania" będą odpowiedniejsze dla ich wieku. – Zgoda! – krzyknęła i natychmiast zaczęła szybciej pedałować. – I tak cię dogonię! Prosta, czterystumetrowa droga do granicy lasu wiodła bardzo piaszczystą nawierzchnią. Wymagało to dodatkowej energii. Marcin dogonił siostrę i wyprzedził ją tuż przed pierwszym drzewem wyznaczającym początek lasu. – Wygrałem! – obwieścił z radością. – Gratuluję – powiedziała z przekąsem. Liczyła że jednak go pokona. Przecież tyle trenuje. – Jakie jest wyzwanie? – spytała. – Jeszcze nie wymyśliłem – ale w jego oczach dostrzegła kłamstwo. W cieniu wysokich drzew jechał kilka metrów za siostrą. Przyglądał się jej wysportowanym pośladkom jak poruszają się wraz z kolejnymi ruchami nóg. Od wizyty pod prysznicem, bardzo chciał rozkręcić to co się tam wydarzyło. Zwycięstwo w wyścigu rowerowym mu w tym pomoże. Wcześniej niż Julia się tego spodziewa. Szybkim tempem jechali już tak z godzinę. Julia sprawiała wrażenie, że zna drogę, gdy co jakiś czas skręcali, raz w prawo, innym razem w lewo. Wreszcie, z lewej strony dostrzegł niższe drzewa. Zapewne wycięli drzewa i w ...