Adam i Ewa - wydanie zbiorcze,…
Data: 16.03.2020,
Kategorie:
Dojrzałe
Mamuśki
Anal
ciąża,
Sex grupowy
Autor: Agnessa Novvak
Westchnął ciężko, opierając się o umywalkę. Z zaparowanego lustra spoglądała na niego niewyraźna sylwetka wysokiego, trzydziestoparoletniego szatyna. Atrakcyjnego, według niektórych nawet przystojnego i starającego się na tyle, na ile jeszcze miał ochotę, dbać o formę. Ale też ze zmęczoną, przygnębioną twarzą i pełnymi rezygnacji oczami, dysonującymi z wysportowanym ciałem.
Obmył twarz chłodną wodą, wyprostował się, przeciągnął szeroko i uśmiechnął. Postać w zwierciadle odpowiedziała złośliwie krzywym, jawnie kpiącym grymasem, jakby się z nim drocząc. Mechanicznie sięgnął ręką w prawo, szukając ręcznika, lecz trafił w pustkę. Prawda, przecież był nie u siebie, tylko w cudzej łazience, w tym bardziej cudzym domu.
Definitywnie nie pierwszej młodości latynoska wylegiwała się na skąpanym w prażącym słońcu leżaku, pojękując z nieznośnie wymuszoną ekscytacją. Jedną ręką teoretycznie zalotnie, a praktycznie bez śladu seksapilu ugniatała ewidentnie silikonowe cycki, drugą zaś przytrzymywała głowę bladziutkiej blondyneczki. Liżącej jej cipkę tak zapamiętale, jakby spływała z niej iście boska ambrozja, wydając przy tym znacznie bogatszą niż dojrzalsza towarzyszka gamę odgłosów. O tyle bardziej autentycznych, że prężący się za nią hebanowy mięśniak, dopełniający ubogacające się kulturowo trio, posuwał ją ostro wybitnie przekraczającym nawet egzotyczną średnią przyrodzeniem. W obie, używane naprzemiennie dziurki, stękając z najbardziej naturalnym spośród wszystkich obecnych ...
... zadowoleniem. I nagle, bez najmniejszej zapowiedzi, w ułamku sekundy cała trójka zamarła, roztaczając wokół całkowitą ciszę. Która trwała, trwała i…
Zabębnił palcami o nieprzyjemnie zimną obudowę laptopa z wyraźnym zniecierpliwieniem. Pełen jawnego zniechęcenia wzrok skierował na dół, kontemplując zsunięte do połowy ud bokserki, a po chwili, z nieukrywaną dezaprobatą, zwrócił ku oknu. Za którym depresyjne chmury, rozlewające się płynnym ołowiem po granatowoczarnym, zimowym niebie, okazały się wcale nie przyjemniejszym widokiem. Dalsze rozważania nad problemami współczesnego świata przerwał tyleż natrętny, co zupełnie niespodziewany o tej porze dzwonek. Sapnął niechętnie, ale odebrał, starając się jak najspokojniej znieść drażniąco wysoki, szczebioczący głos, wwiercający się głęboko w uszy.
– Hej, Adam! Słuchaj, mam sprawę, zbieramy towarzystwo i idziemy do klubu! Wiesz, są walentynki, będą wszyscy, może też dasz się zaprosić? Tylko nie mów, że nie masz czasu! Dzieci wróciły ze szkoły, żona z zakupów, dasz sobie sam radę! No, to jak będzie?
Cenił w ludziach nienachalne, odpowiednio dobrane do sytuacji poczucie humoru, które w tym przypadku objawiało się dowcipkowaniem z byłej żony i nieistniejących potomków. Zmełł w ustach słowo powszechnie uważane za obraźliwe, lecz po chwili zastanowienia stwierdził, że… co właściwie miał do roboty? Zerknął jeszcze raz ku smętnie sflaczałej męskości i starając się opanować narastającą odrazę, odpowiedział bez specjalnego namysłu:
– ...