Adam i Ewa - wydanie zbiorcze,…
Data: 16.03.2020,
Kategorie:
Dojrzałe
Mamuśki
Anal
ciąża,
Sex grupowy
Autor: Agnessa Novvak
... taksówkę, zauważył, że byli z Ewą praktycznie równego wzrostu. Co, nawet biorąc pod uwagę lekko napuszone włosy i kozaki na obcasie, oznaczało, że musiała liczyć sobie dobry metr osiemdziesiąt. Dobry metr osiemdziesiąt znacznie pełniejszej figury, niż wcześniej ocenił. A oceniał przecież na podstawie precyzyjnych i wielokrotnie ponawianych – oczywiście dla dobra nauki – obserwacji okolic złotego naszyjnika.
W czasie jazdy Ewa nie odezwała się słowem, za to praktycznie cały czas niespokojnie szukała w torebce jakiegoś skarbu, lub równie nerwowo przeglądała jarzący się niebieskawą łuną telefon. A i on nie miał zamiaru przerywać błogiej ciszy, oddając się beznamiętnemu obserwowaniu miasta, które mimo późnej pory nie miało najmniejszego zamiaru zapaść w sen. Jednak kiedy dotarli do niewyróżniającego się niczym szczególnym, peerelowskiego klocka schowanego za zbyt długo nieprzycinanym żywopłotem, Ewa znów zaczęła go nagabywać. Tym razem uprzejmie, z przesadną wręcz grzecznością, raz po raz otwarcie przepraszając za całą sytuację:
– Słuchaj, Adam, może wejdziesz na chwilę? Nie jest jeszcze bardzo późno i chciałabym cię zaprosić na… ciasto i kawę! – dokończyła zmieszana, najwyraźniej w ostatnim momencie zmieniając plan.
– Nie wiem, nie bardzo mi pasuje, a poza tym… – zaczął się tłumaczyć.
– Proszę cię, będzie mi bardzo miło! – przerwała w pół słowa. – Poza tym mamy walentynki, nie chciałbyś chyba spędzić ich całkiem sam?
Zastanowił się przez moment, dochodząc ...
... ostatecznie do wniosku, że mimo ewidentnego podtekstu przyjmie zaproszenie. Czuł się trochę niezręcznie, nie mając pod ręką chociaż symbolicznego drobiazgu z okazji święta zakochanych, ale ostatecznie skąd miał wiedzieć, że będzie takowego potrzebował?
Odprawił zerkającego dwuznacznie taksówkarza i już wkrótce rozsiadł się w przestronnym salonie na niewielkim, dwuosobowym
, podsłuchując krzątającą się po kuchni Ewę. Oczywiście zaproponował pomoc, jednak pani domu stanowczo odmówiła, twierdząc, że nie będzie jej zaglądał do garów. Czekał więc cierpliwie i korzystając z przedłużającej się przerwy, omiótł pokój ciekawskim spojrzeniem. Mieszanka mebli z lat dziewięćdziesiątych, wyjątkowo stylowej kanapy w mocnej barwie
oraz nowoczesnych, wręcz futurystycznych lamp i bibelotów, była… interesująca. Oryginalna. I pozbawiona jakiejkolwiek głębszej logiki. Dużo lepiej prezentował się szczodrze obsypany kandyzowaną skórką pomarańczy sernik, który pojawił się na stoliczku wraz z makinetką pełną aromatycznej kawy. Co prawda nie przypominał sobie, kiedy ostatnio pił ją o dziesiątej wieczór, ale niespecjalnie się tym przejął.
Sącząc powoli wonny, sowicie podlany śmietanką napar i delektując się kolejnymi kawałkami ciasta, rozmawiali niezobowiązująco o wszystkim i niczym. Do czasu, gdyż w pewnym momencie Ewa po raz kolejny niespodziewanie zmieniła temat na bardziej osobisty.
– Dziękuję ci jeszcze raz, że zgodziłeś się zostać. I ponownie przepraszam. Naprawdę. Pewnie niewiele cię to ...