1. Adam i Ewa - wydanie zbiorcze,…


    Data: 16.03.2020, Kategorie: Dojrzałe Mamuśki Anal ciąża, Sex grupowy Autor: Agnessa Novvak

    ... ale zapewne lwią zawartość puszki wciąż wypełniał wsiowy burek. Zmielony razem z budą, miską i łańcuchem. A i tak niejednokrotnie cieszyła się jak głupia, że w ogóle było ją na stać na cokolwiek poza suchą bułką. Zwłaszcza pod koniec miesiąca, gdy w portfelu zamiast pozostałości wypłaty poniewierały się co najwyżej resztki zużytych biletów autobusowych. Ile razy słyszała o „problemach” bogatych dzieciaków (i nie tylko, jak widać) dorastających w złotych klatkach, tyle razy miała ochotę złapać największą dostępną puszkę tejże mielonki i owym dzieciakom (i nie tylko) zdrowo przypierdolić. Jednak tym razem jakoś się powstrzymała. Być może przez brak mielonki w zasięgu ręki?
    
    – No dobrze, ale co to ma do małżeństwa? – zapytała najspokojniej jak umiała, choć użalanie się Adama nad sobą zaczynało ją powoli denerwować.
    
    – Tyle, że żonę też mi wybrali rodzice. – Wzruszył ramionami. – Zaaranżowali takie typowe małżeństwo z rozsądku, od zapoznania po wybór kwiatów na ślub. Tak, śmiej się, śmiej! Zresztą, może by się nam ułożyło, ale…
    
    – Zależało ci na niej? – przerwała nagle, poirytowana brakiem konkretnej odpowiedzi. – Nie chcę ci udzielać żadnych porad matrymonialnych, ale skoro uważałeś, że nie chcesz takiej przyszłości, dlaczego się nie sprzeciwiłeś? Chodziło o pieniądze?
    
    – Nie tylko. Chociaż, oczywiście, to był jeden z najważniejszych argumentów. Ale też, tak najzwyczajniej w świecie, byłem głupi. Zresztą nadal jestem! – parsknął gorzko. – Myślałem, że skoro o finanse ...
    ... nie muszę się martwić, to dołożę do nich własne zaangażowanie i wszystko się ułoży. Że nawet jeżeli nie pałaliśmy do siebie jakąś wielką miłością, to co z tego? Nie takie związki trwają i są na swój sposób udane. Może nawet szczęśliwe? Ale do tanga trzeba dwojga – uśmiechnął się, tym razem smutno – a co najgorsze, wszyscy mieli do mnie pretensje. Teściowie, że zostawiłem ich najdroższą córeczkę. Rozkapryszoną, rozwydrzoną księżniczkę, której trzeba było wciąż nadskakiwać. Rodzice, że przecież chcieli dobrze, a ja nie doceniłem ich wysiłków. A znajomi z pracy okazali się tylko znajomymi z pracy. Tak jak już mówiłem: pod względem zawodowym nie narzekam, ale jeśli chodzi o życie prywatne, leżę i kwiczę.
    
    – Przepraszam, ale ci nie wierzę! – prychnęła, nie ukrywając dłużej własnej opinii. – Przyznaj się, tylko szczerze, kręcą się jakieś kandydatki dookoła ciebie? Czy nie kręcą?
    
    Gdyby była facetem i szukała partnerki – wszystko jedno, czy na stałe czy jedynie okazjonalnej – mogłaby wybierać i przebierać. Znała panny, rozwódki, nawet jedną wdowę. Z dziećmi, bez dzieci, z psami, bez kotów, z jeżem. Wysokie i niskie, blondynki i rudzielce, szczupłe i przy kości. Ładne, niebrzydkie oraz takie sobie. Niektóre pogodzone z losem, inne desperacko szukające nowego początku u boku równie nowego mężczyzny. A to była rzeczywistość jedynie jednej firmy, może dużej i z mocno rozbudowanymi „damskimi” działami, ale jednak. To gdzie Adam żył i pracował? W piwnicy? W zabitej dechami dziurze? Czy ...
«12...252627...130»