Adam i Ewa - wydanie zbiorcze,…
Data: 16.03.2020,
Kategorie:
Dojrzałe
Mamuśki
Anal
ciąża,
Sex grupowy
Autor: Agnessa Novvak
... namiętnym, niekończącym się seksem. Ale by przekonać się, czy te życzenia są choć po części prawdziwe, będą musieli poczekać jeszcze przynajmniej te trzysta sześćdziesiąt parę dni. I przez wszystkie ze sobą wytrzymać. Co, biorąc pod uwagę ostatnie dwa i niecałe pół, może być równie przyjemne, jak męczące.
Jaka może być najlepsza pora na cotygodniowe zakupy? Oczywiście ostatnie robocze popołudnie tygodnia! A skoro w tym roku jedno z nich wypadło w przeddzień święta zakochanych, żal było nie skorzystać z podwójnej okazji, zwłaszcza w tak wspaniałym towarzystwie. Ci wszyscy życzliwi kierowcy, uczynnie przepuszczający się na parkingu. Zakochane pary, wyjątkowo zgodnie wybierające jakże trafione prezenciki. Najukochańsze dzieciaczki, grzecznie krążące pomiędzy półkami uginającymi się od ślicznych zabaweczek. Jak zawsze cierpliwi współstacze kolejkowi, uprzejme i chętne do pomocy kasjerki. I przeurocze serduszka! I cudowna muzyczka!
Na szczęście udało mu się uciec z tego gniazda szaleńców przed nadejściem ostatecznego armageddonu, jakimś cudem unikając strat w ludziach i sprzęcie. Dom już z daleka spoglądał groźnie czarnymi oczodołami okiennic, co wydawało się dziwne… tylko czy na pewno? Był dobre dwie godziny wcześniej, niż powinien? Był. Ewa wzięła wolne, bo źle się ostatnio czuła? Wzięła. Czyli najpewniej, mimo dość wczesnej pory, spała. Otworzył drzwi swoim kluczem, zdjął płaszcz i buty, odstawił torby z zakupami i cichutko ruszył w poszukiwaniu pani domu, znajdując ...
... ją rozłożoną na sofie w salonie. Cofnął się, by przymknąć drzwi i dopiero wówczas zacząć przygotowania do wspólnego tak wieczoru, jak i całego weekendu, ale w ostatniej chwili coś go tknęło.
Wszedł do pokoju raz jeszcze, tym razem dłużej przyzwyczajając wzrok do półmroku. Ewa drzemała na zupełnie nienadającej się do tego celu kanapie. Ze stanowczo zbyt wysoko podwiniętą spódnicą. Gdyby on był zaziębiony i planował spędzenie całego dnia w domu, pewnie wskoczyłby do łóżka w ciepłej piżamie albo chociaż schował się pod grubym kocem. No nic, widocznie dopadło ją nagłe zmęczenie, więc na razie nie będzie jej niepotrzebnie budzić, tylko okryje i…
I wtedy zwrócił uwagę na szczegóły. Niby drobne, ale wprawiające w zdumienie. Zakłopotanie. Aż wreszcie jawne, błyskawicznie narastające wkurwienie.
Na stolik, zasypany porozrzucanymi chaotycznie fotografiami. Przewrócony kieliszek z nadtłuczoną czaszą, z którego wyciekała resztka rubinowego płynu. Jednoznacznie pochodzącego z opróżnionej do dna, ciemnozielonej butelki. Podeschniętą strużkę śliny, sączącą się z kącika ust Ewy i wsiąkającą w oparcie kanapy. Ciężki, chrapliwy oddech, roznoszący sobą kwaśny zapach przetrawianego alkoholu, przez który przebijały się jakby… dokładnie to, co się wydawało. Nadal mokre majtki, splątane dookoła kostek. Nadludzkim wysiłkiem przemógł ochotę obudzenia gospodyni przy pomocy butelczyny, najlepiej owiniętej w zużytą bieliznę, bezgłośnie zebrał pozostałości libacji i wyszedł.
Kompletnie nie ...