Barmanka
Data: 17.03.2020,
Kategorie:
kara,
przymus,
bar,
zemsta,
Autor: Sztywny
Paweł oparł się o wytarty blat baru i spojrzał na barmankę, grzebiącą w lodówce na zapleczu. Mimo mroku panującego w lokalu, doskonale widział dziewczynę, której wiek ocenił na dwadzieścia. W zasadzie nie powinna go interesować. Nosiła miniówę z jakiegoś grubego materiału, wysokie kozaki i ciepłą bluzę, które sprawiały komiczne wrażenie na chorobliwie wychudzonym ciele. Uroku dodawały jej niezwykle długie włosy o żółto-rudym kolorze, spięte w prosty warkocz. Wydłużały smukłą twarz o drobnym nosku i wąskich ustach. Brakowało jej gracji, przypominała raczej dziecko niż kobietę, a mimo to zerkał, kiedy schylała się po alkohol. Chociaż więcej musiał sobie wyobrażać, niż faktycznie dostrzegał, nie mógł wyrzucić jej obrazu z głowy.
Może wzbudziła w nim zainteresowanie, gdyż oczekiwał czegoś więcej po tym wieczorze. Spojrzał w bok, gdzie kumple żywo dyskutowali nad pustymi butelkami po wódce. Liczył, że na wieczór kawalerski skombinują mu jakąś dziewczynę, tak żeby zamoczył ostatni raz przed zaobrączkowaniem, jednak widział po rozmazanych, wyluzowanych minach, że nie planują dla niego innych atrakcji. A tak liczył na ostatni skok w bok.
Spojrzał kolejny raz na barmankę, która wróciła z zaplecza, niosąc dwie butelki, ze śladami odcisków drobnych palców na idealnie oszronionych powierzchniach. Uśmiechała się w taki sposób, jakby to był jej pierwszy dzień w pracy.
- Coś jeszcze? - zapytała żywo.
- Może numer twojego telefonu? - Spojrzał w oczy dziewczyny z dużą ...
... śmiałością. Speszył ją.
- To będzie siedemdziesiąt osiem złotych. - Nie takiej liczby się spodziewał. Wyciągnął portfel i odliczył kwotę.
Dziewczyna podeszła do kolejnego klienta, ignorując obecność Pawła. Zezłościł się, ale nie okazał tego. Wrócił do kumpli, którzy przywitali go pijackimi okrzykami jak zbawcę. Kawaler nie zamierzał jednak zrezygnować z rozbuchanych pragnień i wykorzystywał każdą okazję, by porozmawiać z barmanką.
- Wziąłbym jakiś sok.
- Porzeczka, banan, pomarańcza?
- Niech będzie porzeczka. - Kiedy sięgnęła po pieniądze, delikatnie ją chwycił. - I numer telefonu. - Mrugnął do zaskoczonej dziewczyny.
- Mam chłopaka.
- Obiecuję, że o niczym mu nie powiem.
- Przepraszam, ale jestem w pracy. - Dziewczyna zaczęła tracić cierpliwość.
- To może po pracy.
- Nie. - Zakłopotana jego nachalnością, oddaliła się, by zająć się czymkolwiek. Paweł nie odpuszczał.
- To chociaż zdradź mi swoje imię. - Przesunął się za nią.
- Proszę dać mi spokój.
- Proszę, tylko imię i znikam.
- Wiktoria. - odrzekła, naiwnie wierząc, że to będzie koniec kłopotów.
- Piękne imię pięknej dziewczyny. - Posłał jej uśmiech i oddalił się, wracając do coraz mniej ożywionych kumpli.
Godzinę później nie tylko koledzy Pawła opuścili lokal, ale również inni bywalcy. Siadł w cieniu, obserwując salę i Wiktorię, która zabrała się za sprzątanie. Postanowił wyjawić swoją obecność.
- Pomogę ci. - Prawie krzyknęła, gdy wychylił się z mroku swojego fotela, schowanego w ...