1. Przekwitajacy mak


    Data: 21.03.2020, Kategorie: Geje Autor: orfeusz

    ... siebie w samolocie, samotnego i smutnego. Widzę siebie po przylocie płaczącego na lotnisku. Widzę siebie samotnego bez Manuela. Widzę, jak zatapiam się w swym smutku i rozpaczy. Widzę siebie wracającego myślą do wspólnie spędzonych chwil. A każda z nich okaże się wypełniona miłością. Wciąż jeszcze będę go kochał.Ale teraz mogę pozwolić mu umrzeć. To bezsensowne: trzymać go przy życiu, zresztą nie potrafię tego. Jeśli ma odejść, niech odchodzi. Zachowam go w najczulszej pamięci, choć będzie to bolesne. Mam nadzieję, że nie utracę radości życia i zdolności kochania. Chciałbym okryć się żałobą, a jednocześnie obawiam się depresji. Chciałbym mieć czas, aby płakać, krzyczeć, skarżyć się przed światem i Bogiem na swój i Manuela los. Chciałbym okryć się żałobą i być sam na sam z sobą, w sobie być, dać upust energii i łzom. Chcę wreszcie popłakać sobie, w tej chwili nie potrafię. Muszę się trzymać, pielęgnować Manuela, być do jego dyspozycji. Zabiera mi to czas i zdolność wyładowania swych emocji. Na szczęście mam ten dziennik, mogę pisać, mogę przemieniać łzy w litery. Emocje spływają na rękę, na długopis, wreszcie na papier.Nie mogę przestać myśleć o tym, że Manuel w ciągu paru minut może się wykrwawić. Straszliwa wizja: kiedyś zaskoczy mnie krwotok! Krew tryska, dosłownie kipi, cała jego zakażona krew, której się lękam, wylewa się wysokim łukiem. Boję się, że mogłaby mnie poplamić, zarazić i zabić. Miejmy nadzieję, że Manuel nie umrze w ten sposób. Nie chcę tej brutalności. ...
    ... Jeśli już znosi takie cierpienia, powinien mieć chociaż mniej widowiskową śmierć.Lęk Manuela przed śmiercią podważa pewność mojego przekonania, że trzeba mu zawsze mówić prawdę. Nie jestem pewny, czy nadal chce, jak to kiedyś w Niemczech powiedział, znać prawdę. Czy nie wystarcza pozostawienie natury samej sobie? Czy rzeczywiście medyczne zapewnienie, wyrok lekarzy są tak dobroczynne? Czy nie naturalniej byłoby umrzeć po prostu, nie znając różnych diagnoz? Myślę, że tak, jednak białe fartuchy nie dają Manuelowi umrzeć w spokoju, rozbudzają nadzieje, wtrącając się gwałtownie i niwecząc wszelkie naturalne odczucia. Ale medycyna obiecuje nadzieję na wyzdrowienie tam, gdzie sama natura przyniosłaby śmierć; jej osiągnięcia odbierają pewność nieuniknioności. Wyrzucałbym sobie, gdybym nastawiony przeciwko medycynie zignorował ją, a Manuel umarłby nie skorzystawszy z jej możliwości. Ciążyłaby mi myśl, że coś zaniedbałem. Teraz, kiedy Manuel umiera, nie opuszczają mnie wyrzuty sumienia, że nazbyt zaufałem medycynie i przez to ostatnie dni jego życia stały się jeszcze większą udręką. Zawsze zostaje przykre uczucie. Ale cieszę się, że Manuel sam się zdecydował.16.10.1985Wczoraj Lina objęła mnie, a ja nareszcie mogłem się wypłakać. W obecności Manuela zachowywałem się tak, jak gdyby nic się nie stało. Za każdym razem, gdy wychodziłem z jego pokoju, narastał we mnie smutek. Czułem, że będę płakał, długo płakał, kiedy znajdę na to czas. Umrę z bólu, będę samym bólem i niczym więcej. Ale teraz ...
«1234...13»