Dzień w Londynie
Data: 03.04.2020,
Kategorie:
londyn,
Oral
Zdrada
ex,
seks,
Autor: juliabe
„Gdzie jesteś?” – spóźniał się dobre pół godziny, więc, nieco zirytowana, wybrałam się jeszcze na szybki spacer po okolicy. Złość mijała mi jednak szybko, bo, po pierwsze, coś go zatrzymało w pracy, po drugie udało mi się zrobić parę naprawdę dobrych zdjęć z najsłynniejszym mostem w mieście, a może i na świecie. Nie miałam zamiaru psuć sobie humoru.
„Idę od Tower Bridge, zaraz ratusz, a ty?”
„Belfast” – musiał nadejść od strony Mostu Londyńskiego i czekał przy okręcie wojennym, na który kiedyś mnie zabrał. Okręty, Imperial War Museum, samoloty w Duxford, dom Churchilla. Nie interesowałam się wojną ani historią, ale jeździłam na te wycieczki dla niego. Za to on chodził ze mną do galerii i oglądał „te wszystkie nudne obrazy”.
„Łatwo mnie wypatrzysz, mam najczerwieńszą sukienkę w okolicy.”
On uwielbiał sukienki, ale dziesięć lat temu wstydziłam się w nich chodzić. Uważałam, że mam kiepskie nogi. Gdy teraz patrzyłam na swoje nieliczne zdjęcia z tamtego czasu, chciało mi się śmiać. Byłam równie głupia co piękna. Dlatego dzisiaj pracowałam na zdjęcia, które miałam zamiar oglądać za kolejną dekadę. Przeprosiłam się z sukienkami i uznałam, że jednak moje nogi są świetne. Polubiłam głębokie dekolty i miałam zamiar cieszyć się nimi, zanim piersi, przecież już teraz nie tak jędrne jak wtedy i delikatnie naznaczone rozstępami, ale przecież nadal seksowne, opadną mi jeszcze bardziej. Nosiłam nieco bardziej dopasowane stroje, ciesząc się, że pomimo ciąży udało mi się odzyskać ...
... talię. Szkoda, że dziesięć lat temu, kiedy naprawdę moje ciało było idealne, byłam zbyt ślepa, by to zauważyć, za to skupiałam się na mikroskopijnych niedoskonałościach. Dzisiaj miałam po prostu więcej oleju w głowie.
Dlatego miałam na sobie moją ulubioną letnią sukienkę. Była ze zwykłej bawełny, w małe białe kropki. Rozkloszowana, sięgała mi aż do kolan i luźno układała się na ciele, ale tylko udawała grzeczną i niewinną. Wiązanie w talii podkreślało figurę klepsydry. Zakładkowy dekolt, gdy się odpowiednie nachyliłam albo delikatnie zsunęłam ramiączka, niebezpiecznie odsłaniał mi biust. Potrzebowałam czuć się pięknie i dobrze, dlatego pod spód założyłam mój ulubiony komplet bielizny. Jeśli za bardzo się postarałam, jak na zwykłe spotkanie przy piwie, miałam to gdzieś.
Ping!
„Zawsze cię wypatrzę”. Uśmiechnęłam się lekko.
A jednak, zauważyłam go pierwsza. Stał wpatrzony w telefon. Zanim uniósł głowę, zdążyłam zachłysnąć się jego widokiem. Dobrze, że tego nie widział, bo kolana się pode mną ugięły i musiałam się zatrzymać. Dziesięć lat, a ja zachowałam się dokładnie tak samo, jak wtedy, gdy pierwszy raz zobaczyłam go w pubie, w którym pracowałam. Świat się zatrzymał, wszystko wokół przycichło, tłum turystów zniknął. Wpatrywałam się w jego świetnie skrojony garnitur i mimo woli przypomniałam sobie, jak wspaniałe ciało skrywał. Dobrze ułożone włosy, teraz już mocno przyprószone siwizną. Gładko ogoloną mocną szczękę, wyraźnie zarysowane kości policzkowe, arystokratyczny ...