Dzień w Londynie
Data: 03.04.2020,
Kategorie:
londyn,
Oral
Zdrada
ex,
seks,
Autor: juliabe
... angielskiego pubu!
– Oczywiście.
Philip gestem pokazał, bym chwyciła go pod ramię. Zawahałam się przez chwilę, ale skorzystałam z propozycji. Uśmiechnięci i złączeni niewinnym uściskiem ruszyliśmy na przyjacielskie piwo.
Wejście przypominało bramę garażową w murze, ale za nią krył się klimatyczny, przyjemny pub. Serwowano tu klasyki kuchni i browarów angielskich. Philip zamówił nam po piwie, ja wybrałam cydr.
– Dziękuję, że znalazłeś dla mnie czas.
Byłam w Londynie pierwszy raz od dziesięciu lat. Skorzystałam z tego, że moi rodzice wzięli Adasia do siebie, a mąż musiał zostać i nadzorować budowę. Zrobiłam sobie wakacje od wszystkiego i przez kilka dni chciałam odwiedzić stare kąty, przyjaciółki, które już nie wróciły do kraju, i znajomych oraz zwiedzić te miejsca, na które nie znalazłam czasu, gdy tu mieszkałam. Było ich podejrzanie wiele. Długo wahałam się, czy dać znać Philipowi, ale w końcu się zdecydowałam. Zdziwiłam się, gdy dostałam entuzjastyczną odpowiedź z propozycją spotkania.
– Zawsze znajdę dla ciebie czas, Ella – nie wnikałam, co powiedział w domu.
– Miło. No to mów, co u ciebie. Pokaż zdjęcia dzieci.
Sięgnął po telefon i z nieśmiałym uśmiechem otworzył album. Dwójka maluchów szczerzyła się do aparatu. Obejrzałam kilka zdjęć, czując ucisk w brzuchu.
– Śliczne są, dobra robota, Filip.
– Mój udział był łatwy i przyjemny – wolałam sobie tego nie wyobrażać i chyba się wzdrygnęłam. Widziałam zdjęcia jego ślicznej żony na Facebooku, ...
... kiedy jeszcze urządzałam internetowe śledztwa. – Sophie ma pięć lat, Lily dwa. Pokaż swoje.
Podałam mu telefon. Przygotowałam się do tego, mógł przewinąć kilkadziesiąt zdjęć w dowolną stronę, nie trafiając na żadne zdjęcie Piotra, mojego męża.
– Adam, ma sześć lat.
– Piękny – długo wpatrywał się w zdjęcie mojego ślicznego synka.
– Wiem – byłam nieobiektywna, ale Adaśko naprawdę był wyjątkowo ładnym dzieckiem. I bardzo mądrym.
– Wygląda jak ty. Ma twoje oczy, usta, włosy. Wygrał na loterii genowej.
– Cóż, twoje córki też nie przegrały.
Wypiłam kilka łyków cydru od razu, potrzebowałam się szybko znieczulić. Albo uspokoić.
– A jak w pracy?
– Dobrze, cały czas robię to samo, tylko zmieniłem pracodawcę. Założyłem swoją kancelarię i jest w porządku – powiedział skromnie. Był prawnikiem w City, musiało być fanta-kurwa-stycznie, a nie w porządku. – A u ciebie?
– Dobrze. Skończyłam wreszcie studia…
– W końcu po to wróciłaś – uśmiechnął się gorzko.
– Tak. Poniekąd pracuję w zawodzie. Zostałam copywriterką, wyobrażasz to sobie? – a potem wyszłam za szefa, właściciela agencji reklamowej, ale tego nie musiał juz wiedzieć.
– Oczywiście. Zawsze miałaś bujną wyobraźnię i lubiłaś pisać.
– Nawet wygrałam parę branżowych nagród.
– Gratulacje.
Rozmowa się nie kleiła. Chciałam mu powiedzieć wszystko, i nie wiedziałam jak zacząć. Ani po co. Byłam ciekawa, co u niego, a jednocześnie bałam się zadawać najprostsze pytania.
– Jesteś głodna? Jest pora ...