1. Dzień w Londynie


    Data: 03.04.2020, Kategorie: londyn, Oral Zdrada ex, seks, Autor: juliabe

    ... Oddychaliśmy coraz głośniej i szybciej. Powoli zaczęłam się opuszczać, patrząc mu prosto w roziskrzone oczy. Gdy tylko czubek jego fiuta dotknął mojego wejścia, oboje jak na komendę jęknęliśmy. Byłam tak mokra, że bez problemu zaczął we mnie wchodzić. W którymś momencie zerwaliśmy kontakt wzrokowy i oboje z fascynacją patrzyliśmy, jak zanurzał się we mnie, centymetr po centymetrze, cal po calu. Wstrzymałam oddech. Oparłam dłonie o jego wspaniałą klatę, powoli, z każdym ruchem dopasowując się do jego imponującego rozmiaru. Patrzyłam, jak mierzy mnie wzrokiem z absolutnym zachwytem. Gdy tylko wszedł we mnie całkowicie, z radosnym westchnieniem zamknęłam oczy i rozluźniłam się, siedząc pewnie na jego biodrach.
    
    – Wow, Filip, ty… ja od lat…
    
    Uczucie wypełnienia było porażające. Fenomenalne. Niemal bolesne. Otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się. Philip patrzył na mnie z rozanielonym wyrazem twarzy, przygryzł wargę i wciągnął głęboko powietrze. Zaczęłam się bardzo niespiesznie poruszać, z jękiem przyzwyczajając do cudownej wielkości. W górę i w dół, do przodu i tyłu, unosiłam się i kręciłam biodrami kółka, raz większe, raz mniejsze, w jedną i drugą stronę, wolniej i szybciej. Nie miałam żadnej taktyki ani planu, jeszcze nie szukałam żadnego rytmu, po prostu chciałam go wypróbować i robiłam to, co dyktowało mi moje ciało. Philip trzymał ręce na moich biodrach albo piersiach, pieścił mnie i zupełnie poddał się moim ruchom. Odchyliłam się do tyłu i oparłam o jego mocne uda, a on ...
    ... sięgnął do mojej łechtaczki. Jęknęłam z rozkoszy, gdy zaczął delikatne pieszczoty. W końcu musiałam przyspieszyć, chciałam zwiększyć doznania, bo im więcej go miałam, tym bardziej byłam go głodna. Z powrotem opadłam do przodu i pocałowałam jego pełne, kuszące usta. Uniósł się na łokciach i oddał pocałunek, tym razem chaotyczny. Moje ruchy stały się coraz szybsze, mocniejsze, a Philip złapał mnie mocno za biodra i pomógł utrzymać rytm. Sam przy tym wychodził mi naprzeciw. W którymś momencie nie wytrzymał i przewrócił nas jednym płynnym ruchem tak, że teraz to ja leżałam na plecach, a on przygniatał mnie swoim boskim ciałem.
    
    – Jesteś perfekcyjna – wyszeptał. – Jak zawsze.
    
    Wysunął się całkowicie i wszedł we mnie, od razu do końca. Jęknęliśmy równocześnie. Powtórzył to znowu, i znowu, aż objęłam go nogami i przyciągnęłam do siebie, a on oparł się na przedramionach tuż przy mojej głowie. Znowu zwolnił, co tylko doprowadzało mnie do szaleństwa. Głaskał mnie po włosach, całował twarz i szeptał do ucha, z tym swoim boskim akcentem, jak bardzo jestem ciasna, gorąca, idealna. Piękna. Jak bardzo o tym marzył. Jak za tym tęsknił. Bardzo powoli poruszał biodrami, kręcił kółka, znowu wychodził ze mnie niemal zupełnie i niespiesznie wracał, choć musiał czuć, że potrzebowałam już znacznie więcej, mocniej, bardziej.
    
    – Filip, Filip, och, Filip… – chciałam mu tyle powiedzieć, prosić, błagać, ale byłam w stanie jedynie szeptać w kółko jego imię.
    
    Zlitował się nade mną, bo stopniowo ...
«12...151617...»