Mazurska gorączka (I)
Data: 04.04.2020,
Kategorie:
żona,
swing,
wakacje,
porno,
Sex grupowy
Autor: Diabełwgłowie
... w dwie kitki po bokach wyglądała jak jakaś rozwydrzona lolitka, a nie szacowna mamuśka. Mamuśka dwójki prawie dorosłych nastolatków, które nie miały ochoty wyjeżdżać z nami w czerwcu. Zresztą, trwał jeszcze rok szkolny, a nam należał się tydzień we dwoje.
Nie wyobrażam sobie jak zatrzymamy się na jakiejś stacji benzynowej – od razu przyszło mi do głowy. Jak ona wejdzie do klimatyzowanego pomieszczenia, to wszyscy faceci zwariują. Oczami wyobraźni widziałem już, jak brodawki sztywnieją i coraz wyraźniej zaznaczają się pod napisem „sexy”.
Jedź chłopie, a nie myśl o głupotach! – skarciłem się w myślach, w ostatniej chwili wciskając pedał hamulca. Zaraz wjedziesz komuś w kufer i będzie po urlopie!
Pomysł wyjazdu na krótki urlop pojawił się dość niespodziewanie. Jakiś czas temu okazało się, że znajomi naszych znajomych są właścicielami całkiem komfortowego domu wakacyjnego w Mikołajkach. Mikołajki, perła Mazur. Jako, że sezon jeszcze nie ruszył w pełni, a mieli tygodniowe okienko w wynajmie, zgodzili się wynająć znajomym ze sporym rabatem. Niestety, znajomym wyskoczyły dość nieprzewidziane okoliczności i pewnego dnia, mój kumpel Jurek zapytał czy nie chcielibyśmy wybrać się za nich.
- Szkoda żeby rezerwacja przepadła, a wstyd nam teraz prosić o zwrot zaliczki. Do wyjazdu dwa tygodnie - namawiał.
U nas z urlopem nie było problemu. Obydwoje mieszkamy i pracujemy we Wrocławiu. Ja prowadzę niewielką firmę informatyczną, a żona pracuje jako specjalista w Urzędzie ...
... Marszałkowskim. Długo się nie zastanawialiśmy. Co prawda, mieliśmy już plany na dłuższy urlop w Chorwacji, gdzie zwykle jeździmy we sierpniu. Uznaliśmy jednak, że na dodatkowy tydzień, zwłaszcza z rabatem, zwłaszcza na Mazurach, gdzie nigdy wcześniej nie byliśmy, możemy sobie pozwolić.
Tylko te cholerne roboty drogowe! – przeżywałem nieustającą traumę. Nawigacja podpowiadała mi, że jeszcze jakieś cztery godziny jazdy. O ile oczywiście nie zaliczymy kolejnego spotkania z panem z pomarańczowej kamizelce – katowałem się dalej.
Na szczęście nie zaliczyliśmy. Po drodze, oczywiście spełniły się moje przewidywania dotyczące wizyty na stacji benzynowej. Gdy Marta wyszła z toalety, wydawało się, że jest topless. W pomieszczeniu było chłodno, a brodawki natychmiast osiągnęły wielkość pokręteł od starego radia. Patrzyłem z zazdrością i satysfakcją jednocześnie, jak kilku kierowców ciężarówek, pijących kawę przy niewielkim barku, pokazuje ją sobie wzrokiem i wymieniając porozumiewawcze spojrzenia. Co za kokieta – pomyślałem od razu. Samej z domu nie wypuszczaj! – zakończyłem rozważania wsiadając do samochodu.
Do Mikołajek dotarliśmy koło osiemnastej. Ludzi nie było jeszcze dużo. Do wakacji dwa tygodnie. Fajnie, że w końcu jesteśmy! – od razu nabrałem optymizmu. Nasz domek okazał się być położony na samym skraju miejscowości. Mieliśmy trochę daleko do centrum, ale za to blisko do lasku, który praktycznie graniczył z działką, odgradzając ją od jeziora. Sąsiednie posesje były oddzielone ...