1. Korporacyjne intrygi (IV)


    Data: 10.04.2020, Kategorie: Brutalny sex Sex grupowy żona, Autor: armageddonis

    ... dłonie do podłogi i zamknęła usta pocałunkiem. Kutas Karola pokonywał powoli opór mego odbytu dzięki brutalnej, męskiej sile. Czułam jak wciska się we mnie, centymetr po centymetrze. Gdy tylko Maria uwolniła me usta, wzięłam głęboki, spazmatyczny oddech. Z każdym kolejnym pchnięciem kutas mego nowego szefa wchodził coraz głębiej w mój tyłek. W końcu dobił do końca, i rozpoczął regularny, rytmiczny galop w moim zaciskającym się na jego członku tyłeczku. Moich uszu dobiegł długi, przeciągły i głośny, kobiecy krzyk. Mój krzyk. Krzyk wyrażający zachwyt. Zachwyt wywołany ogromnym, żylastym kutasem, penetrującym bez litości każdy centymetr mego obolałego tyłka. Karol też jęczał z rozkoszy. Zaciskałam swe mięśnie na jego penetrującym mnie członku, sprawiając mu nieziemsko wielką przyjemność.
    
    Nagle poczułam jak przyspiesza tempo, zbliżając się do końca. Wypięłam tyłek jeszcze bardziej, oddałam mu się cała. W końcu, po kilkunastu potężnych pchnięciach poczułam jak wypełnia moją kakaową dziurkę swym gorącym nasieniem. To wszechogarniające uczucie wypełnienia doprowadziło mnie do kolejnego już dziś orgazmu. Poczułam jak ręce odmawiają mi posłuszeństwa. Poleciałam do przodu i tylko trzymająca mnie ...
    ... Maria nie pozwoliła mi rozbić sobie nosa. Opadłam na podłogę, oddychając ciężko. Czułam jak sperma wypływa z obu dziurek, spływając między me uda, a następnie na podłogę łazienki.
    
    Usłyszałam odkręcaną wodę. To Karol i Maria wskoczyli pod prysznic. Woda spływała po ich spoconych ciałach, podczas gdy Maria wysysała z penisa swego męża resztki nasienia.
    
    - Nie chcesz się opłukać? - usłyszałam zdziwiony głos Karola.
    
    - Nie, dziękuję, chyba już pójdę. - odparłam. Uwielbiałam uczucie towarzyszące wyciekającej leniwie z mej dziurki spermie. Stwarzało to później, po zaschnięciu nasienia, okazję do masturbacji pod prysznicem, pod pretekstem pozbycia się resztek "urobku" z organizmu. Wstałam powoli, na trzęsących się nogach i sięgnęłam po ubrania. Wciągnęłam spódnicę na tyłek i założyłam leżącą na umywalce koszulę. Nie było sensu w zakładaniu majtek. Weszłam w swe czarne koturny i skierowałam się w kierunku wyjścia.
    
    - Marleno - usłyszałam za plecami.
    
    - Tak, szefie? - odparłam.
    
    - Bądź jutro o 9:00 w biurze.
    
    - Oczywiście - odpowiedziałam.
    
    - Do zobaczenia.
    
    - Do widzenia.
    
    Zeszłam po schodach, trzymając się poręczy, i udałam się w kierunku wyjścia, słysząc jęki dobiegające z łazienki. 
«12345»