1. Korporacyjne intrygi (III)


    Data: 11.04.2020, Kategorie: biuro, praca, żona, Zdrada Autor: armageddonis

    ... powiedziała, po czym zsunęła się z mych kolan na podłogę. Wpatrując się w me krocze wyciągnęła ze spodni na wpół stojącego członka, po czym zaczęła poruszać dłonią w górę i w dół, pobudzając go do działania. Już po kilku ruchach był w pełnym wzwodzie.
    
    Marysia uśmiechnęła się na to i, biorąc w usta główkę mego członka, zaczęła kręcić ósemki językiem. Jęknąłem z rozkoszy i po dopiciu jednym haustem drinka, odchyliłem głowę do tyłu, poddając się jej działaniom. Złapała za mego penisa u nasady i, bez ostrzeżenia, wepchnęła go sobie do gardła, rozpoczynając swój galop. Charczała i kaszlała za każdym razem, gdy ma prężąca się lanca dosięgała jej gardła. Drzwi były uchylone, podejrzewam więc iż Michał i Iga słyszeli wszystko. Mało mnie to jednak obchodziło. Chwyciłem Marię za włosy i pociągnąłem w górę, odrywając ją od jej zabawki.
    
    - Dosiądź mnie - wycedziłem rozpalony. Nie trzeba jej było tego dwukrotnie powtarzać. Wstała z kolan i, kucając na podłokietnikach, naprowadziła mego penisa na wejście do swej norki.
    
    - No dalej kochanie - wycedziłem. - Weź go całego. - Po tych słowach chwyciłem ją w biodrach i pchnąłem w dół.
    
    Nabiła się na mego kutasa jak skazaniec na pal. Zawyła z rozkoszy. Unosiła się i opadała na mego członka w miarowym tempie. Wchodziłem w nią głęboko, za każdym razem czując jak z premedytacją zaciska mięśnie pochwy. Uwielbiałem gdy to robiła. Włosy opadały na jej twarz i wchodziły do ust, lecz nie przeszkadzało to mej pięknej małżonce. Liczył się dla ...
    ... niej tylko mój kutas. Po kilku chwilach poczułem jak dochodzi. Skurcze mięśni nasiliły się, zaś nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Opadła więc na me biodra, nabijając się maksymalnie na mego penisa.
    
    Bez ostrzeżenia poczułem falę gorąca, oznaczającą, że za chwilę wpompuję w Marię ładunek mego nasienia. Chwyciłem ją więc w ramiona i wstałem, nie bez trudności.
    
    Zacząłem wbijać w nią swego wyprężonego członka, powstrzymując się od upragnionego wytrysku by dać jej jak największą rozkosz. Wbiła paznokcie w me plecy i, by nie krzyczeć, ugryzła mnie w obojczyk. Jęknąłem z bólu. Uwielbiałem ją taką. Dziką. Nieokiełznaną.
    
    Pieprzyłem ją bez opamiętania, głęboko i szybko, gdy w końcu poczułem jak ciało zdradza mnie, wpompowując w gorącą, ociekającą sokami jamkę mej żony, ogromne porcje spermy. Odchyliła głowę do tyłu i krzyknęła krótko, po czym zwiotczała w mych ramionach. Posuwistymi ruchami sprawiłem, że część nasienia przesunęła się do ujścia pochwy i ściekła na podłogę.
    
    Po dłuższej chwili wypuściłem żonę z ramion i pozwoliłem jej opaść łagodnie na podłogę. Tam przez chwilę dochodziła do siebie, po czym wzięła w usta me sterczące nadal prącie, czyszcząc je z naszych soków. Gdy skończyła, zrobiła coś nieoczekiwanego. Mianowicie: pochyliła się i zlizała z dębowych paneli resztki mego nasienia. Usiadłem w fotelu, podziwiając ją, gdy masowała się, leżąc nago na podłodze. Wyglądała jak Afrodyta, chcąca skusić śmiertelników swym nieziemsko pięknym ciałem. Po chwili wstała i ubierając ...