197siedem
Data: 08.06.2019,
Kategorie:
Lesbijki
Pierwszy raz
Autor: monikajastrzebska
... wydawało jej się, że kątem oka widzi Anię, jak z kimś rozmawia, ale teraz spostrzegła, że i ona już wyszła. Odrobinę zawiedziona zamknęła za sobą drzwi klasy... Ania stała na korytarzu.
– Idziesz prosto do domu? – zapytała zaskoczoną Monikę i nie czekając na odpowiedź dorzuciła: – Możemy pójść razem?
Pogoda tego dnia była przepiękna. Słońce mocno grzało i całe miasto iskrzyło się od jego blasku. Nie widać było odrapanych murów i zacieków na ścianach. Wiosna była w pełnym rozkwicie. Naprzeciwko baru mlecznego jakaś starsza kobiecina stała z koszykiem, z którego wystawały bukieciki fiołków.
– To dla ciebie – powiedziała Ania wręczając jeden z nich Monice.
Kiedy ta zakłopotana zastanawiała się, co odpowiedzieć, Ania szybko zmieniła temat – Widziałam cię wczoraj, jak szłaś z psem na spacer.
– Tak? Gdzie?
– Na Słowackiego.
– A tak – przypomniała sobie Monika – Faktycznie szłyśmy tamtędy z Idą. Zwykle chodzimy przez Mickiewicza, ale akurat wczoraj zachciało się nam odmiany.
– Z Idą? To suczka?
– Tak. I tak naprawdę nazywa, a właściwie nazywała się, Aida. Ale głupio było wołać „A-i-da”, dlatego skróciliśmy jej imię. Ale Idunia nie ma do nas o to pretensji – Dodała z wyraźną czułością w głosie – „Najpiękniejszy łepek świata”, tak mówi o niej moja mama.
– Kochasz ją?
– Pewnie. I ona mnie też.
– To tak jak ja swoją Maxi.
– Też masz psa? – ucieszyła się Monika
– Kota. Maxi to kotka ciotki, ale bardzo się lubimy. Była już tutaj, jak ja miałam 10 ...
... lat. Jak tylko przyjeżdżam, przenosi się do mojego pokoju i ze mną śpi.
– Ja chyba nie lubię kotów – przyznała Monika.
– Dlaczego?
– Sama nie wiem. Nie zastanawiałam się nad tym. Kiedyś, kilka lat temu miałam kotka. Malutkiego. Bardzo go kochałam. Był u nas zaledwie kilka dni i stało się coś strasznego – udusił się frędzlami z narzuty na tapczan. Krótko po tym tato kupił Idę. Ida nie lubi kotów, gania je. Pewnie dlatego i ja ich nie lubię.
– Moja Maxi nie dałaby się pogonić nawet wilczurowi. A poza tym, gdyby twoja Ida ją poznała, może też zmieniłaby zdanie?
– Może.
Kiedy doszły do domu Moniki, wiedziały już o sobie nawzajem znacznie więcej, niż dane im było się dowiedzieć przez poprzednie osiem miesięcy.
– A więc do piątej?
– Do piątej.
Monika stała przed domem i patrzyła, jak Ania znika za zakrętem. Dopiero potem weszła do klatki.
Ania czekała przy furtce.
– A więc to tu mieszkasz? – zapytała, a raczej retorycznie stwierdziła Monika, kiedy razem z Idą podeszły bliżej. – Jak to się stało, że mieszkamy tak blisko siebie, a nigdy się tutaj nie spotkałyśmy? Ani tu, ani w drodze do szkoły?
Ida przyjaźnie zamerdała ogonem na widok nieznanej jej jeszcze osoby.
– Mnie wozi ciotka. Ona ma biuro niedaleko ogólniaka, a że zaczyna pracę o ósmej, to grzech było nie wykorzystać okazji. Zresztą od samego początku tak było ustalone, a my obie się nie znałyśmy. Chociaż ja ciebie znam od dawna. Zobaczyłam cię pierwszego dnia, jak tu przyjechaliśmy.
– ...