Klub Royal. Pan Śmietanka
Data: 16.04.2020,
Kategorie:
prostytutka,
klient,
pieszczoty,
dojrzały,
Autor: Dandelion
... dziewczynę, jeśli jakaś jest, to pewnie padnie na mnie. Wydawała się zasmucona tym faktem, ponieważ od czasu, jak zjawiła się ponownie w Klubie, Pan Śmietanka był jej stałym klientem. Spytałam rzeczowo i na wszelki wypadek, co Oscar lubi i na co mam się przygotować.
- Nic nie musisz robić – powiedziała Aga – Za stary jest, już mu nie staje.
- Wiesz – dodała jeszcze po chwili rozmarzonym głosem – Przy nim to ja się zawsze tak relaksuję... Ech...
Muszę przyznać, że schodziłam na dół nieźle wydygana. Nie wiem dlaczego, ale strasznie bałam się tego całego Pana Śmietanki. Nie wiedziałam, co sądzić o starym dziadku, który przychodzi na panienki i o jego tajemniczym uzależnieniu od śmietany. Przez cały wieczór siedziałam, jak na szpilkach. Wreszcie krótko po północy zjawił się Oscar. W przyciemnionym świetle ujrzałam starszego dystyngowanego jegomościa w dobrze skrojonym garniturze. Aga od razu poderwała się z miejsca i pobiegła się przywitać. Usiedli razem przy barze.
Obserwowałam ich ukradkiem, z duszą na ramieniu. Aga, w białej sukience i czarnej tresce na głowie, co chwilę wybuchała tym swoim drażniącym, szczekliwym śmiechem, który niejednego przyprawiał o dreszcz. Pan Śmietanka schylał się ku niej raz po raz i mówił coś półgłosem, a wtedy ona przeginała się w tył na wysokim barowym stołku i śmiała na cały głos. Wyglądali oboje na szczerze rozbawionych i zainteresowanych wyłącznie sobą. Po jakiejś pół godzinie Pan Śmietanka wziął Agę pod ramię i poszli razem na ...
... górę. Zrozumiałam, że mi się upiekło i odetchnęłam z ulgą.
Minęły kolejne cztery tygodnie. Można powiedzieć, że byłam w Klubie już starą wyjadaczką, a przynajmniej tak mi się wydawało. Znowu wypadł czwartek Pana Śmietanki i tym razem zgodnie z przewidywaniami Agi zostałam dostrzeżona. Pamiętam dość dobrze, jak się to odbyło: Aga jak zwykle w podskokach pobiegła, kiedy tylko Oscar się pojawił, ale po chwili rozmowy i jednym drinku, Pan Śmietanka odprawił ją i skinął na mnie.
Usiadłam obok niego przy barze. Z bliska Oscar był po prostu eleganckim, dobrze odżywionym Niemcem w tzw. popołudniu życia. Siwe włosy nosił gładko zaczesane, odsłaniając dosyć jeszcze młodzieńczą, dobrze utrzymaną twarz. Uśmiechnął się do mnie, pokazując garnitur niezwykle białych i równych (i z całą pewnością nie własnych) zębów. Przedstawiłam się, on - jak każdy inny zresztą - nie był w stanie powtórzyć mojego imienia. Zamówił drinki. Muszę w tym miejscu wtrącić, że my, dziewczyny pracujące, piłyśmy specjalne drinki, za które dostawałyśmy wynagrodzenie. Były to niskoalkoholowe sikacze o horrendalnej cenie, od których miałyśmy procent. Tak to było urządzone: klient musiał płacić nawet za rozmowę z nami, nasz czas kosztował spore pieniądze i nikt nie mógł tak sobie po prostu usiąść z dziewczyną za free.
Więc piliśmy nasze drinki, Oscar coś tam zagadywał, ponieważ rozumiałam może co trzecie słowo, dopiero po pewnym czasie zorientowałam się, że on ze mną... świntuszy. Zaczęłam nadstawiać uszu: "dałabyś ...