Klub Royal. Pan Śmietanka
Data: 16.04.2020,
Kategorie:
prostytutka,
klient,
pieszczoty,
dojrzały,
Autor: Dandelion
... radę zarzucić mi nogi na ramiona?" – dotarło do mnie, albo "lubię, jak dziewczyna głęboko bierze do buzi, lubisz tak?" Zaczęło mnie to coraz bardziej rozśmieszać i wciągać. Patrzę na Pana Śmietankę i myślę sobie: "stary dziad, siedemdziesiątka na karku i takie teksty", jednak mimowolnie zaczęłam mu wtórować, mówiąc: "tak, tak, nogi na pagony to moja ulubiona pozycja", albo "dla ciebie kochasiu będę jak rozwarty cyrkiel". Ani się obejrzałam, a podobnie jak kiedyś Aga, odchylałam się na barowym stołku i śmiałam do łez.
Przy trzecim drinku Pan Śmietanka sięgnął ukradkiem do wewnętrznej kieszeni marynarki i wydobył stamtąd małą, płaską flaszeczkę whisky, mrugnął do mnie konspiracyjnie, po czym całą zawartość wlał do mojego wodnistego piccolo.
- Na lepszy humor – wyszeptał.
Chyba już w tym momencie ostatecznie zdobył moje serce. To było tak, jakby mi powiedział: "wiem, że jestem stary i nieładny, ale też wiem, co pomoże ci przetrwać". Dopiliśmy, Oscar dogadał się z Pysiem na eine stunde i poszliśmy na górę.
Oscar poszedł grzecznie pod prysznic, wiedziałam już z opowieści Agi, że jest on pod tym względem wzorem do naśladowania i nigdy nie trzeba mu przypominać o podstawowych zasadach panujących w Klubie. Ja w tym czasie wyskoczyłam z ubrań i położyłam się na łóżku. Po chwili wrócił Pan Śmietanka, owinięty w białe ręczniki. Z początku tylko patrzył na mnie powtarzając: "taka młoda i taka ładna..." Położył się przy mnie na łóżku, głaskał mnie delikatnie po całym ciele, z ...
... tym swoim "taka młoda", wypowiadanym z nutką smutnej zawiści w głosie. Sama byłam zaskoczona jego wyglądem, bo spodziewałam się chyba jakiegoś pokurczonego gnoma, satyra z wielkim brzuchem, a tymczasem moi drodzy – w Polsce niejeden pan w okolicach trzydziestki wyglądał od niego gorzej! Oczywiście, była oponka, siwe włosy na klacie i obwisłe jądra, ale poza tym Oscar oferował gładką skórę i jędrne ciało dużo młodszego faceta.
- Sahne, mein Schatz? – zapytał, więc narzuciłam koszulkę i podreptałam do lodówki po osławioną śmietankę. Dodam od razu, że na szczęście była tam, w stanie nienaruszonym, bo przez chwilę przeżywałam istną traumę, wyobrażając sobie, że znowu ktoś Oscarową śmietankę skonsumował.
Najpierw Pan Śmietanka kazał mi się położyć na brzuchu i po chwili poczułam ścieżkę śmietanki w sprayu wzdłuż kręgosłupa. Śmiejcie się, ale w całej mojej dziecinnej naiwności, do końca sądziłam, że on jakieś straszne rzeczy będzie z tą swoją śmietanką wyprawiał. Najprostsze i najbardziej oczywiste zastosowanie wcale nie przyszło mi do głowy.
Więc leżałam sobie grzecznie na brzuchu, a Pan Śmietanka masował mi ramiona i barki. Potem schylił się i systematycznie zaczął zlizywać śmietankę z mojego kręgosłupa, poczynając od kości ogonowej. Potem znowu masował mi plecy przez jakiś czas, co było baaardzo przyjemne. Zaczęłam rozumieć stwierdzenie Agi, że przy Oscarze "się relaksuje". Tymczasem Pan Śmietanka rozchylił lekko moje pośladki i dostałam ścieżkę miedzy nie. Mrucząc jak ...