Okiem obserwatora - Ozolagnia (I)
Data: 09.05.2019,
Kategorie:
ozolagnia,
wąchanie,
prostytutka,
pieszczoty,
zapachy,
Autor: Sztywny
... przy kasie, żując chamsko gumę i nie zwracając uwagi na nic poza terminalem. Albert stanął bliżej i przyjrzał się dziewczynie. Na oko była ledwie po dwudziestce, chociaż liczne pryszcze mogły mylnie wskazywać na dużo niższy wiek. Niezdrową cerę próbowała ukryć pod grubą warstwą makijażu, ale nawet z tej odległości Albert mógł stwierdzić, że to walka z wiatrakami. Pomijając jej cerę, wyglądała całkiem przyjemnie. Była pulchna, bardziej niż przeciętna kobieta, ale odbiło się to korzystnie na rozmiarze biustu i zapewne na pupie. To ją bardzo chciał zobaczyć w tej chwili. Czy przypadkiem nie ma na niej plam, czy sperma lub śluz nie przesiąkły przez materiał…
Podszedł jeszcze bliżej, podziwiając martwym wzrokiem towar na półkach. Nabiał, serki homogenizowane czy parówki mogłyby być równie dobrze ekskrementami albo robactwem, nie przejąłby się tym wcale. Jego umysł zaprzątało wspomnienie baraszkowania na tyłach sklepu i niewiarygodnie silna potrzeba przyjrzenia się dziewczynie z bliska. Zobaczył, że lekko się wierci, przekłada ciężar z nogi na nogę. Od razu przyszło mu na myśl, że właśnie wycieka z niej nasienie i nie wie, co zrobić z tym dyskomfortem. Zaciągnął się głęboko, mając nadzieję, że pośród Goudy, Brie i Parmezanu poczuje woń spoconego ciała kasjerki wymieszanego z jej sokami i spermą tamtego mężczyzny.
- Pomóc panu w czymś?
Albert oprzytomniał, gdy dziewczyna zadała mu pytanie. Dopiero teraz zrozumiał, że mimowolnie przesuwał się w kolejce i teraz stał ...
... naprzeciwko niej.
- Yyy, chciałbym się z tobą umówić – wypluł z siebie pierwszą myśl, jaka mu przyszła do głowy. Ktoś prychnął w kolejce.
Spojrzała na niego krzywo, nawet przestała żuć gumę. Poczuł owocowo-kauczukową woń, co wywołało lekki zawód.
- Sorry, koleś, ale jestem już zajęta. Kupujesz coś?
- Nie dzięki. Wybacz.
Spuszczając po sobie uszy, wyszedł zawstydzony ze sklepu. Dopiero chłód i deszcz zmyły z niego otępienie i orzeźwiły. Dotarło do niego, że zachował się strasznie głupio, nie wiedząc, co w zasadzie chciał osiągnąć.
- Za długo jestem sam.
Mówiąc to, poszedł na przystanek autobusowy, kreśląc plan na znalezienie sobie dziewczyny.
Klub. Albert stwierdził, że szukanie kogoś najlepiej zacząć od sprawdzonych metod, a z czasów młodości najczęściej wyrywał panny w barach i na dyskotekach. Niestety trochę się zmieniło od tamtych czasów.
Był piątkowy wieczór w dużym mieście, dlatego klienteli nie brakowało. Problem polegał na tym, że wszyscy mieli naście lat, a w kilku przypadkach wątpił w pełnoletniość imprezowiczów. Wyglądał przy nich jak ich ojciec, w koszuli w kratę i czarnych spodniach. Muzyka też mu nie pasowała, w ogóle nie czuł ryczących bitów wymieszanych z pseudo rapującymi muzykami. Jednak pomysł spalił kompletnie na panewce, gdy zagadał do pierwszej upatrzonej dziewczyny.
- Spieprzaj, dziadku.
Tylko tyle usłyszał, gdy dziewczyna na chwilę oderwała wzrok od telefonu. Spławiwszy Alberta, wróciła do wirtualnego świata jak wszyscy dookoła. ...