Okiem obserwatora - Ozolagnia (I)
Data: 09.05.2019,
Kategorie:
ozolagnia,
wąchanie,
prostytutka,
pieszczoty,
zapachy,
Autor: Sztywny
... Zrezygnowany zamówił piwo, chociaż szybko pożałował, gdy woń taniego i zapewne dodatkowo rozcieńczonego trunku dotarła do jego nozdrzy. Czuł się wyobcowany, nie na miejscu. Właśnie dopijał brązowy napój, od biedy przypominający piwo, gdy ktoś go postukał w ramię.
Okazała się tą osobą dziewczyna w krótkich, fioletowych włosach i ostrym makijażu. W zasadzie na jej korzyść przemawiała zgrabna figura i brak gumy do żucia w ustach. Lecz w tej chwili to wystarczyło.
- Postawisz mi piwo?
- Pewnie.
Uśmiechnęła się do niego i podeszła do blatu. Albert dał znak barmance, żeby podała jeszcze dwa.
- Nie pasujesz tutaj, wiesz?
- Wiem. Już dawno tutaj nie przychodziłem.
- To widać. To nie jest miejsce dla… poważnych facetów.
Albert nie wiedział, czy to komplement, czy zniewaga. Postanowił jednak, że skoro ktoś z nim gada, nie miał zamiaru go obrażać.
- A dla kogo jest to miejsce?
- Dla małolatów, którzy chcą się tanio nakurwić. Albo zarobić kurwieniem się.
- Do której grupy należysz?
- Do tej drugiej – odpowiedziała, gdy upiła duży łyk.
Albert się zmieszał. Nigdy nie był z prostytutką, nie wiedział, czy tego chce, a tym bardziej, jak teraz rozmawiać z dziewczyną.
- Jak ci na imię?
- A jak byś chciał? Za pieniądze będę, kim zechcesz.
- Wiesz co, ja nigdy nie byłem z… kimś takim jak ty.
- Wciąż jestem kobietą. Pełnoletnią, jeśli się o to martwisz. Nie umiesz rozmawiać z kobietami?
- Nie o to mi chodzi…
- Żartuję sobie. – Zaśmiała się. ...
... Albert musiał przyznać, że chociaż całościowo nie była najatrakcyjniejszą partią w lokalu, uśmiech miała ładny. – Słuchaj, możemy sobie pogadać, poflirtować, a możemy przejść do rzeczy. Stówa za godzinę i jedziemy do ciebie. Za anal dodatkowe pięćdziesiąt złotych, żadnego sado-maso, pissingu, fekaliów. Jeżeli chcesz kogoś jeszcze zaprosić, to maksymalnie jedną osobę, płatne dodatkowo pięć dych.
- Ok.
Albert zbaraniał, nie spodziewał się całego cennika od razu, tym bardziej że jeszcze nie zdecydował. Z drugiej strony, stówka nie wydała mu się wygórowaną ceną.
- No to jedziemy do mnie.
W taksówce się nie odzywali do siebie, tylko zerkali pokątnie, a gdy ich spojrzenia się spotkały, wybuchali chichotem. W taksówce czuć było smród starej skóry i petów wymieszanych z potem i tanimi perfumami. Na miejscu, gdy płacił taksówkarzowi, ten mrugnął do niego znacząco, czym wprawił w zakłopotanie. Albert wolał zachować zbliżającą się przygodę w tajemnicy.
- Ładnie tu, czysto – skomentowała, gdy weszli do środka kawalerki.
- Dzięki, napijesz się czegoś?
- Masz wódkę i sok?
- Znajdą się.
Robiąc dwa drinki, przyglądał się kręcącej się po mieszkaniu dziewczynie. Ściągnęła kurtkę i buty, przechodziła się po małym salonie w srebrnym topie i białej miniówie, spod której wystawały kabaretki. Była raczej płaska, jedynie długie, zgrabne nogi i małe stopy dodawały jej seksapilu. Gdy podszedł ze szklankami, zapytał wprost:
- Czy jestem twoim pierwszym dzisiaj?
- A co? ...