Cierpienia niemłodej Wertherówny… (I)
Data: 23.04.2020,
Kategorie:
bdsm
Lesbijki
Fetysz
Autor: Agnessa Novvak
... tłumaczyć, lecz chciałam być uczciwa wobec obu stron. Wsunęłam palce w spodnie, po czym przytknęłam je do nosa. Byłam spocona. Bardzo. I bardzo dobrze! Jakby tego było mało, skorzystałam z toalety, podtarłam się majtkami z poprzedniego dnia i z ledwo opanowaną odrazą założyłam je na siebie.
Po ledwie paru minutach jazdy wysiadłam pod nowoczesnym punktowcem. Wbiegłam na ostatnie piętro i możliwie cicho poprzekręcałam klucze w kolejnych zamkach. Już wewnątrz wpisałam sobie tylko znany kod alarmowy i szybko przejrzałam zdjęcia z zainstalowanej bez czyjejkolwiek zgody fotopułapki, lecz poza biurwami z wynajmowanej naprzeciwko kancelarii nie zauważyłam nikogo podejrzanego. Zapaliłam korzenne kadzidełko w jednym z pokoi, gdzie pośród spiralek aromatycznego dymu zaczęłam przeglądać bogatą zawartość szafy. Podziwiałam wszelkiej maści floggery i palcaty, uprzęże, kajdanki oraz sznury, plugi, dilda i strapony, że o wibratorach nie wspomnę… czyli nic, co byłoby mi dzisiaj potrzebne. Owszem, miałam ochotę na coś ostrzejszego, niemniej z zachowaniem odpowiedniej dozy delikatności. Wyciągnęłam jedynie kilka rolek miękkiej, lecz mocnej szarfy i spryskałam je kwiatowymi perfumami.
Nie zdejmując wysokich kozaków przysiadłam na sporej, stylowej sofce i wysłałam wiadomość: „
. Założyłam przysłaniającą oczy maseczkę karnawałową, wyjątkowo starannie związując tasiemkę pod koczkiem, w który spięłam długie, falujące włosy. Niby wszyscy zainteresowani dobrze znali adres, co uważniejsi ...
... zapewne zauważyli także tatuaże, skryte we wcale nieoczywistych miejscach, lecz nikt nie musiał mnie od razu rozpoznać w kolejce po kartofle. Na czele z Katią.
Miałam jeszcze przynajmniej piętnaście minut, więc postanowiłam spożytkować je odpowiednio do sytuacji: położyłam dłoń na majteczkach i zaczęłam się przez nie masować. Powoli, leciutko, bardziej by dodatkowo nasączyć schodzony materiał intensywną wilgocią, niż naprawdę się pobudzić. No, może troszkę… Pomyślałam o spieszącej ku mnie służącej. Poddanej. Najwierniejszej z wiernych Suczce. Suni. Suce. Tylko czy naprawdę musiałam wciągać ją w tak osobiste problemy? A jeżeli spotkanie nie tylko nie przyniesie mi spodziewanej ulgi, lecz wręcz zniszczy naszą relację? Jeśli Katia odejdzie ode mnie lub – co stawało się coraz bardziej prawdopodobne – to ja brutalnie ją odrzucę? Kto mi wówczas zostanie?
Wciąż nie mogąc dojść do żadnego sensownego wniosku, usłyszałam metaliczny szczęk klamki. Odgłos drobnych kroczków. Chrobot zamka. Szuranie, świadczące o zdejmowaniu ubrania i butów. Znów kroki. Ujrzałam sylwetkę niewysokiej, chudej dziewczyny. Mimo że w zaparowanych okularach nie mogła widzieć mojej twarzy, dodatkowo skrytej w półmroku, uśmiechnęłam się szeroko na powitanie.
– Dobry wieczór, Pani Roksano! Przepraszam, nie mogłam szybciej… – Była nieco zadyszana i wyraźnie niepewna mojego nastroju.
– Dobry wieczór, Katio! Nie ukrywam, że bardzo mnie cieszy twe przybycie. Podejdź bliżej, niech cię zobaczę! – Starałam się ...