ONE XXXVII
Data: 24.04.2020,
Kategorie:
Pierwszy raz
Anal
Hardcore,
Oral
Brutalny sex
Autor: janeczeksan
... fellatio uchyliła drzwi, popatrzyła na pusty korytarz. Zamknęła na klucz wejście do oddziału, szybko wróciła do zaskoczonego Jana.
Panie Janku, teraz ja pana wykorzystam – mówiąc to zdejmowała z siebie mikroskopijne figi, włożyła je do kieszeni fartuszka – Nie miałam w sobie czegoś takiego, co pan ma, a chcę sprawdzić, jak to jest – siadła okrakiem na biodrach mężczyzny
Pani Kasiu, przysługa za przysługę – Jan wpychał kutasa w różową szparkę pipki – ale prezerwatywa by się przydała, nie sądzi pani?
Mam niepłodne dni, poza tym, jakby coś nie tak, mamy tu odpowiednie lekarstwo. No i nie lubię czuć w sobie lateksu, czy innej gumki – już ujeżdżała ponownie twardniejącego penisa.
Pielęgniarka poruszała biodrami w zawrotnym tempie. Wydobyła na wierzch swój dorodny biust, który zdawał się odrywać od reszty zgrabnego ciała. Jan przytrzymał podskakujące rytmicznie piersi, co Kasia przyjęła z radosnym uśmiechem ulgi. Przymknięte oczy, coraz szerszy uśmiech podniecenia wskazywały nadchodzący szczyt. Rzeczywiście, kilkanaście sekund później cała drżąca padła na piersi leżącego Jana, gryzła poduszkę, żeby stłumić krzyk rozkoszy. W tym momencie Jan wystrzelił w pulsującą pipkę swoją porcję ładunku... Ta siostra okazała się być niesamowita, mężczyzna po cichu liczył na więcej w czasie swej szpitalnej kuracji.
Niestety, wielka szkoda, bo nazajutrz wyjechała na urlop...
Na oddziale urologii, na którym leżał, poza zawodowymi pielęgniarkami, pacjentami opiekowały się… ...
... zakonnice! Cztery siostrzyczki śmigały między łóżkami chorych i spełniały prawie wszystkie życzenia. Szczególnie podobała się wszystkim jedna z nich, młoda, zawsze uśmiechnięta siostra Marcjanna, z naturalnym wdziękiem prawie biegała po korytarzu, przynosiła, odnosiła leki, dawała zastrzyki. Miła buzia okolona sztywnym welonem, ładne oczy sarny, ciemna oprawa tychże oczu pozbawiona jakiegokolwiek makijażu, wieczny uśmiech – to właśnie siostra Marcjanna. Jan nie potrafił określić koloru i długości włosów ukrytych pod welonem, ani nie mógł ocenić figury, nie pozwalał na to luźny habit. Widział te roześmiane wielkie oczy i dołeczki w policzkach i zastanawiał się, czy uda mu się zbałamucić zakonnicę... Konkretnie TĘ zakonnicę... Pomysł, który wczoraj zakiełkował w jego głowie, teraz wspaniale się rozwijał. Tak, musi spróbować uwieść właśnie tę kobietę, zakonnicy jeszcze „na rozkładzie” nie miał... Pobyt w szpitalu zanosił się na około dwóch tygodni, tak w każdym razie wyrokował doktor, więc na realizację ewentualnego zamiaru czasu miał sporo. Nie było przecież tak chętnej pielęgniarki Kasi, nie miał kto się nim zająć tak, jak lubił, więc rozmyślaniem nad taktyką zdobycia zakonnicy umilał sobie czas... Najpierw zaczął się zastanawiać nad sposobem dojścia do dziewczyny, żeby w ogóle go zauważała. Przez moment miał jakieś moralne hamulce, przecież to zakonnica, oddana komuś innemu, nie jemu, ale kiedy dokładnie przyjrzał się kobiecie w habicie, stwierdził, że pod spodem musi ukrywać się ...