ONE XXXVII
Data: 24.04.2020,
Kategorie:
Pierwszy raz
Anal
Hardcore,
Oral
Brutalny sex
Autor: janeczeksan
... całkiem niezłe ciało. Tak więc na początek postanowił ją „oswoić” ze sobą. Wykorzystał moment, kiedy dokwaterowani dzień wcześniej dwaj pacjenci z łóżek w jego sali wyszli na papierosa.
Siostro Marcjanno – poprosił ją do siebie, kiedy odwiedziła jego izbę – czy może siostra dać mi jakieś środki przeciwbólowe? Boli mnie ta choler... boli mnie ta nerka i do tego jeszcze głowa!
A doktor co panu przepisał? - zatrzymała się przy jego łóżku – Pan Jan, prawda?
Nie mam pojęcia. Raz, że nie pamiętam nazw leków, dwa – nawet nie mogę przeczytać, bo nabazgrane. Tak, jestem Jan, miło, że mnie pani, to znaczy siostra zapamiętała.
Niech pan pokaże – wzięła jego kartę, przytrzymał ją troszeczkę dłużej, palcami musnął jej dłoń – Acha, już wiem. Za kilka minut będę, muszę jeszcze wpaść do sali obok, do tego starszego pana.
Czekam cierpliwie, nigdzie się nie wybieram.
Po chwili była z powrotem z proszkami, położyła je na szafce przy łóżku. Jan wyciągnął rękę odpowiednio szybko, żeby zdążyć jeszcze raz dotknąć dłoni siostry. Szybko cofnęła się, podnosząc rękę do twarzy
Oj, przepraszam, niezdara jestem – Jan patrzył w te jej wielkie oczy – ale siostra ma ciepłą rączkę!
Ciepłą? Zawsze mam ciepłe dłonie i stopy... - zarumieniła się lekko, spuściła wzrok na podłogę – A pan ma dłoń bardzo delikatną...
Przyznam, że nie napracowałem się fizycznie zbyt wiele, najwięcej pracuję głową, stąd mam ręce takie, jakie mam. Siostra jest bardzo pogodną osobą, siostry uśmiech tutaj to ...
... jak promyk słońca w gęstym lesie!
Jest pan bardzo miły – zaczerwieniła się jeszcze bardziej – muszę iść do innych pacjentów – i wybiegła z sali.
Jan uśmiechnął się do siebie. Najważniejsze, że podjęła rozmowę, nie odeszła od razu. Może jednak coś z tego będzie? Przecież to młoda dziewczyna, na pewno niekiedy odzywa się w niej ta inna, wywołana przez naturę „wola boża”, bo być może w tym przypadku odczuwana obecnie przez kobietę jest ukierunkowana na zupełnie inne obszary. Ale nie można tracić nadziei. Z postanowieniem pogłębienia znajomości zapadł w drzemkę. Rano pożegnał się z wyleczonymi panami, którzy leżeli w tej samej sali, umówili się na piwo, kiedy będzie już mógł opuścić szpital. Następny dzień nie przyniósł postępów w realizacji planu, tyle tylko, że dokwaterowali do jego sali kolejnych dwóch pacjentów, na szczęście byli to normalni mężczyźni z wielkim poczuciem humoru, szybko znaleźli wspólny język. Minął jeszcze jeden spokojny dzień, za to kolejny...
To był czwartek. Na oddziale panował jakiś dziwny ruch, wszyscy byli podenerwowani, niemal biegali po korytarzu. Lekarze wizytujący pacjentów mieli poważne twarze, nie żartowali z nikim, pielęgniarki wykonywały swe czynności w milczeniu. Nawet siostra Marcjanna nie uśmiechała się dzisiaj! Pacjenci obserwowali wszystko ze zdziwieniem, nie znali przyczyny takiego zachowania. Dopiero później okazało się, że wszyscy byli w stresie, bo na oddział przyjęto studenta, syna jednego z mniej ważnych ministrów. Może i mniej ...