ONE XXXVII
Data: 24.04.2020,
Kategorie:
Pierwszy raz
Anal
Hardcore,
Oral
Brutalny sex
Autor: janeczeksan
... Jana.
Więc panowie nie potwierdzają słów pana Sylwestra? - ordynator musiał mieć pewność.
Nie, absolutnie nie – odparli prawie chórem – On ciągle biega po korytarzu, wszystkich zaczepia, powinien pan zrobić z nim porządek – to już Jan.
Dobrze, panowie, porozmawiam z panem Sylwestrem i jego ojcem.
Na miejscu jego ojca zrobił bym porządek szerokim pasem! - pierwszy z pacjentów nie wytrzymał – należy się pętakowi dobry wpierdol!
Panie Józefie, wzywam do opamiętania – ordynator mówił to poważnym tonem, ale oczy wyrażały coś zupełnie innego. Pewnie sam by zrobił błyskawicznie porządek z pętakiem, gdyby nie tatuś...
W tym czasie siostra Marcjanna w kaplicy szpitalnej żarliwie modliła się za duszę swego prześladowcy...
Następnego dnia ministerialny synalek pojechał na dalsze leczenie do stolicy, na oddziale nastał spokój. Wszyscy normalnie pracowali, a na śliczną buzię siostry Marcjanny wrócił uśmiech. Po skromnym jak zwykle obiedzie, Jan poszedł do bufetu, miał ochotę na przepyszne pierogi tam serwowane. Wchodząc do środka ucieszył się na widok Marcjanny kupującej jakieś słodycze.
Miło siostrę widzieć znowu uśmiechniętą. – zagadnął – Zakupy na wieczór?
Ach, to pan. Tak, kupuję coś nie na wieczór, tylko do popołudniowej herbaty dla siebie i pozostałych siostrzyczek. Ale, panie Janie, ja panu jeszcze nie podziękowałam za ratunek wczoraj! Bardzo panu dziękuję, gdyby nie pan, to nie wiem, jak by się to skończyło, naprawdę bardzo dziękuję!
Nie ma za co, ...
... musiałem tak zrobić. A w podzięce musi siostra zrobić znacznie więcej, nie wystarczy samo „dziękuję”!
O czym pan mówi? – w głosie zakonnicy można było dosłyszeć lekki niepokój.
Spokojnie siostrzyczko, miałem na myśli zabranie siostrze trochę czasu.
A konkretnie to co? - nadal była zaniepokojona, nie wiedziała, na co liczy ten przystojny mężczyzna.
To proste. Zapraszam siostrę na kawę i ciacho w mojej ulubionej kawiarni.
No co pan? Mam się spotkać z nieznajomym w jakiejś kawiarni?
Tak. Ale nie z nieznajomym, tylko ze swym wybawcą
I czego pan oczekuje? - jeszcze była troszeczkę zaniepokojona, ale i zaintrygowana, nigdy nie spotkała się z podobną sytuacją.
Jak czego!? Miłego spędzenia czasu w sympatycznym towarzystwie! To mało?
No wie pan, ja od bardzo dawna nie spotkałam się z mężczyzną sam na sam. Kiedyś, bardzo, bardzo dawno temu... - wahała się jeszcze, ale Jan był pewien, że wygrał.
Siostrzyczko, czy to coś grzesznego posiedzieć przy kawie? Czy luźna, niezobowiązująca rozmowa z mężczyzną to jakiś grzech? Nie sądzę. - ciągle zachęcał niezdecydowaną.
W sumie ma pan rację. Tyle tylko, że nie mam pojęcia, kiedy byśmy mogli się spotkać.
Jestem do dyspozycji cały czas, nie mam żadnego limitu. Wystarczy telefon do mnie, a jestem gotowy.
I co, będzie pan siedział przy stoliku z zakonnicą? - uśmiechnęła się Marcjanna.
Oczywiście, że z zakonnicą, przecież nie jest siostra kierowcą autobusu! - roześmiał się.
Powiem tak, panie Janie. Nie mam ...