1. Brzozowisko


    Data: 26.04.2020, Kategorie: Romantyczne nieznajomy, las, Autor: Amelia

    ... przypadkowo palących w ogromnym lesie. Gdy wracała i nie zauważyła go w tym samym miejscu, poczuła dziwną pustkę. Po chwili zapomniała o całym spotkaniu i skierowała się w stronę drogi prowadzącej do miasta.
    
    Teraz zaczęła nerwowo dreptać dookoła, coraz częściej wyglądając zza drzewa. Kiedy będzie? Czy już skończyli wycinać drzewa? Czy znowu przyjdzie specjalnie dla niej o tej samej porze, udając, że przechodzi niechcący? Gdy spotykali się przez te wszystkie dni za każdym razem udawał, że przechodził niechcący. Nawet wtedy, gdy któregoś dnia przyszedł z koszem z kanapkami i mleczną czekoladą.
    
    Policzki Kingi uśmiechnęły się na samo wspomnienie. Krzysiek nie był typem imprezowicza. Szukał kontaktu z naturą, zatrzymywał się często i patrzył na świat dookoła. Umiał dostrzegać rzeczy, o których Kinga w ogóle nie myślała. Polubiła proste rozmowy jakie toczyli, ale pokochała też milczeć obok siebie, zwłaszcza, gdy nie mieli nic do powiedzenia.
    
    Pracował przy wycince drzew niecałe dwa kilometry od jej miasteczka.
    
    Zaczynał pracę gdy słońce w połowie przechodziło za horyzont. Przez kilkanaście godzin ścinał, rąbał i przerzucał kawałki drzew z miejsca na miejsce. Pewnego razu siedzieli obok siebie a Krzysiek zdjął koszulę i opalał się na słońcu oparty o łokcie na kocu. Mieli wtedy chwilę ciszy, wystarczyło im po prostu siedzieć i spędzać czas razem w zadumie. Gdy zamknął oczy Kinga dokładnie obejrzała jego ciało.
    
    Siedziała tuż przy nim. Koszula odsłoniła równo opaloną ...
    ... klatkę piersiową. Przeleciała
    
    wzrokiem po jego mięśniach brzucha w dół, gdzie zaczynała się strefa intymna. Na widok jego nagiej skóry Kinga poczuła wówczas ciekawość.
    
    Nie dreszcz ani nie podniecenie... ciekawość. Chęć by zobaczyć na jego ciele własne dłonie, palce wchodzące we włoski pod pępkiem. Palce, które koniuszkami wchodzą później pod materiał spodni i bielizny. Zarumieniła się i odwróciła. Po kilku minutach oznajmiła, że musi
    
    tego dnia wcześniej wrócić i odeszła. Rumieniec w pełni zszedł z jej twarzy dopiero podczas wieczornej kąpieli.
    
    Na końcu drogi pojawiła się męska sylwetka. Serce zabiło mocniej. Rozpoznała go po kilkunastu sekundach. Dobrze dziś wyglądał, nie tak jak za pierwszym razem. Miał na sobie całkiem modne jeansy i jasny t-shirt. Na ramieniu przerzucił sobie koc.
    
    - O witaj, cóż za niespodzianka! - powiedział gdy już się zbliżył. - Łał, pierwszy raz widzę Cię w spódnicy... to jakaś specjalna okazja?
    
    - Dość specjalna. Czekam tu na kogoś. - odpowiedziała Kinga. - Mam ochotę na wino, które zresztą kupiłam i leży pod tamtym drzewem. Mam ochotę wypić je z tym, na kogo czekałam tu samotnie niemal kwadrans.
    
    Krzysiek roześmiał się.
    
    - Skończyliśmy wycinkę. Mogę teraz pić ile zechcę. Chodź, znajdziemy miejsce gdzie można usiąść i otworzyć butelkę.
    
    Po krótkim spacerze zatrzymali się w cichym miejscu. Krzysiek zrzucił z ramienia koc i wspólnie go rozłożyli. Starczyło na nim miejsca, by usiedli we dwoje obok siebie. Wyjął z kieszeni scyzoryk i ...
«1234...»