1. W poszukiwaniu siebie


    Data: 10.06.2019, Kategorie: samotność, Autor: Sztywny

    ... należało rozpocząć terapię.
    
    Wróciwszy do domu, przeanalizowałem listę kontaktów w telefonie i z przykrością zrozumiałem, że tutaj nic nie zdziałam. Wszystkie znajome albo zbyt dobrze znały się z moją byłą, albo były już w związkach, a ja nie osiągnąłem jeszcze poziomu desperacji, by rozbijać małżeństwa. Zdecydowałem się więc na koleżanki z pracy, z którymi nieraz się piło podczas firmowych imprez, nie wspominając o tych ośmiu godzinach każdego dnia, podczas długich miesięcy czy lat. Zagadać nie było problemem, zaprosić na randkę też nie, ale przełknąć odmowę było upokarzające. Przecież wciąż byłem dość młody, a przynajmniej niewiele starszy od nich, całkiem przystojny (z takim przekonaniem żyłem od lat, potwierdzonym niegdysiejszym, szerokim zainteresowaniem płci przeciwnej) i osiągnąłem pewną, twardą pozycję w życiu, w którym nie trzeba było martwić się o dzień jutrzejszy. A jednak reagowały z rozbawieniem, czasem politowaniem, uświadamiając mi, że jestem nudny.
    
    Nieprzyjemne spostrzeżenie, ale nie miałem ani czasu, ani ochoty rozwodzić się nad problemem, więc zdecydowałem się na kolejny krok. To była pierwsza dyskoteka od lat, chociaż kiedyś odwiedzałem je regularnie. Średnia wieku, sądząc po ostrych makijażach i strojach, które były tym droższe, im mniej materiału do ich uszycia użyto, oscylowała wokół dwudziestu kilku lat. Ale gdy patrzyłem po twarzach dziewcząt, miałem wrażenie, że większość z nich nie ma jeszcze nawet dowodu. Zagłuszyłem sumienie solidną porcją ...
    ... piwa i postanowiłem uwieść jakąś małolatę swym urokiem czyli gotówką. Plan klubowego podrywu również spalił na panewce, kiedy widziałem obrzydzenie w oczach dziewcząt. Pytały mnie oburzonymi oczami i przekrzywionymi ustami, co taki oblech robi w klubie, zamiast zajmować się zgrają własnych dzieciaków. Wyszedłem upokorzony, obiecując sobie, że moja noga więcej w jakimkolwiek klubie nie postanie.
    
    Zdesperowany i napalony sięgnąłem po ostateczne rozwiązanie. Gdy wykręcałem numer, ręce mi się trzęsły, a serce waliło jak oszalałe. Niesprecyzowane obawy męczyły swoją irracjonalnością, kiedy czekałem na połączenie. Po skończonej rozmowie śmiałem się z siebie, że zachowałem się jak szczeniak, kiedy wszystko było takie proste. Godzinę później zadzwonił dzwonek do mieszkania, a ja zaprosiłem zgrabną blondyneczkę do środka. Najpierw odbyła się mniej przyjemna część spotkania czyli rozmowa z masywnym jegomościem, który jasno określił zasady i pobrał ustaloną sumę. Potem było na szczęście łatwiej.
    
    Dziewczyna, która przedstawiła się jako Roksana, uśmiechała się szeroko spod mięsistych, krwistoczerwonych ust, obiecując niezłą zabawę. Gdyby tylko wiedziała, jak szybko ze mną skończy! Zaprowadziłem ją do sypialni, obserwowałem jak się rozbiera, ukazując swe wdzięki. Opalona skóra nęciła, by jej dotknąć, ale prawdziwym cudem były małe acz jędrne cycki. Stanął mi na sam widok, chociaż codziennie oglądałem w Internecie sceny, które niejednego przyprawiłyby o zawrót głowy. Zrobiła piruet, ...
«1234...15»