W poszukiwaniu siebie
Data: 10.06.2019,
Kategorie:
samotność,
Autor: Sztywny
... najlepsze. Uśmiechałem się za każdym razem, gdy zagryzała usta i to nie z powodu jedzenia. Gdy oboje przełknęliśmy ostatni kęs, postanowiłem przejść do deseru.
- Chcę żebyś usiadła mi na kolanach.
Przysięgam, że tak właśnie powiedziałem. To nie było przemyślane, ot pojawiło się dziwne pragnienie w głowie, które wypowiedziałem na głos. Monika tylko przez chwilę była zaskoczona, potem usłuchała. Kiedy poczułem na nogach drobną kobietkę, którą mogłem jedną ręką objąć w pasie, poczułem zew pożądania. Objęła mnie za szyję i pocałowała, chociaż w moim przypadku, odkąd się przeobraziłem, nic nie było tak niewinne, jak brzmiało. Wymienialiśmy ślinę, jak zagubieni turyści na pustyni, oddając się fali przyjemności rozbudzonych ciał. Drobna brunetka uwodziła mnie swą kruchością i nieśmiałością, chociaż to ostatnie brzmi dość naiwnie, biorąc pod uwagę, z jaką łatwością nakłaniałem ją do kolejnych aktów oddania. Szybko wsunąłem rękę pod czarną miniówę, ukontentowany plamą wilgoci na majteczkach. Pomacałem, ponaciągałem i wsunąłem palce głębiej w gorącą i wilgotną szparkę. Szarpała moje włosy, nie radząc sobie z popędem. W końcu zniecierpliwiony (przysięgam, że kiedyś byłem ostoją spokoju i opanowania) posadziłem ją na stole, na którym przed chwilą jadłem sałatkę. Naciągnąłem spódnicę i białe majteczki, wsuwając się bardzo szybko i bardzo gładko. Jęknęła przez palce, którymi w ostatniej chwili zakryła usta. Jeszcze wierzyła, że dyskrecja jest wskazana.
Popatrzyłem w jej ...
... rozmarzone oczy, które musiała wznieść dość wysoko, by spojrzeć w moje. Była naprawdę drobna, a biorąc pod uwagę trochę infantylny charakter, przez umysł przebiegła myśl, że mam do czynienia z dzieckiem. Bynajmniej nie poczułem wyrzutów sumienia, gdyż w pościg za pierwszą myślą posłałem drugą, a dokładniej, wspomnienie lekcji historii dotyczącej antycznego Rzymu i seksualnych zwyczajów ówczesnej arystokracji. Ja przynajmniej nie miałem do czynienia z prawdziwym dzieckiem i z tą świadomością poruszyłem biodrami.
Zrobiła minę zbitego psa, chociaż zamiast prosić o koniec, błagała o więcej. Zachowałem się jak wzorowy dżentelmen i dałem jej więcej, może nawet za dużo. Grymas bólu przecinał uroczą twarz, kiedy wchodziłem po same jądra, żałując, że natura nie obdarzyła mnie jeszcze większym przyrodzeniem, chociaż nigdy nie miałem się czego wstydzić. Przyjmowała wszystko, samej obdarzając mnie czułymi słówkami i uwielbieniem wypisanym w każdym drgającym mięśniu. Jednak włochaty zwierzak zwany dzikim pożądaniem nie był usatysfakcjonowany. Wykorzystałem więc swój wzrost i siłę, unosząc Monikę w powietrze. Zaplotła nogi pomiędzy siebie, a mój tors, a ja z radością przyjąłem większą swobodę penetracji. Waliłem o cipkę z taką zawziętością, że z miejsca powinienem zostać skazany za wyjątkową brutalność przed każdym sądem. Zobaczyłem łzy Moniki, chociaż ich powód rozważałem raczej w ramach ciekawostki niż autentycznej troski. Chodziło o zaspokojenie moich potrzeb, a nie jej.
Wiem, że jawię się ...