1. W poszukiwaniu siebie


    Data: 10.06.2019, Kategorie: samotność, Autor: Sztywny

    ... teraz jako ktoś wyjątkowo podły i niezasługujący na wyrozumiałość, ale każdy, kto tak uważa jest najpospolitszym hipokrytą. Kiedy Ewa zerwała zakazany owoc, w każdym z nas zrodziła się ciemna strona, czego nie wstydziłem się pokazać. Możecie mieć mnie za bezdusznego potwora, ale sami miewaliście podobne fantazje, a może nawet prawdziwe doświadczenia. Tacy już jesteśmy - zwierzęta obdarzone ciężarem myślenia. Budujemy mury z praw i norm społecznych, kiedy tak naprawdę pragniemy gonić nago przez pola i lasy, nieskrępowani żadnymi łańcuchami.
    
    Może właśnie to przyciągało do mnie kobiety w ostatnich dniach. Może poczuły tę wolność i chciały jej zakosztować. Nie byłem delikatny, uprzejmy czy czuły, ale nie oceniałem. Brałem, co chciałem, ale nie budowałem wokół tego mitologii i nie broniłem się, jeśli one chciały coś wziąć ode mnie. Monika na pewno odczuwała ból, ale z drugiej strony, kto ostatnio, a może w ogóle zapewnił jej takie rżnięcie, nieskrępowane żadnym konwenansami i normami powierzchownie religijnego społeczeństwa? Braliśmy od drugiej strony, co potrzebowaliśmy i nie robiliśmy z tego powodu nikomu wyrzutów.
    
    Dyszałem ciężko, zagłębiając się w cieknącej z podniecenia cipce. Jeszcze nigdy nie widziałem tak wilgotnej kobiety. Ale wciąż było mi mało. Po raz pierwszy od momentu, gdy usiadła mi na kolanach, mój umysł zaczął pracować intensywniej, rozważając, w jaki sposób mogę jeszcze bardziej podkręcić atmosferę, ale z pomocą przyszła Monika.
    
    - Zróbmy to w biurze ...
    ... szefowej.
    
    Przytaknąłem i postawiłem ją na ziemi. Pobiegliśmy do biura, zrzucając resztę ubrań. Kobieta, która żelazną ręką zarządzała firmą, miała przestronny pokój w mahoniu i skórze. Za fotelem, na które pewnie musiałbym wydać dwie wypłaty, rozciągała się rozświetlona panorama miasta. Nic z Moniką nie ustalaliśmy, tylko podeszliśmy do lodowatej tafli szkła całkiem nadzy. Przycisnąłem ją do szyby, chwytając za piersi i łechtaczkę. Wsłuchiwałem się w jęk, spoglądając ukradkiem przez okno. Brakowało tylko, żeby jeszcze ktoś nas zobaczył, a najlepiej jakby zaczął nagrywać. Jednak nie zauważyłem dogodnego świadka, więc zadowoliłem się fantazją, że jakiś czai się w mroku nocy.
    
    Uniosłem Monikę wciąż zwróconą tyłem do mnie, przygniatając do ogromnego okna. Zacisnęła nogi całkiem niepotrzebnie, ale widocznie nawet w stanie maksymalnego uniesienia, pierwotny lęk przed upadkiem kazał jej się zabezpieczyć. Wszedłem w szparkę mocno i już nie wyszedłem aż do wielkiego finału. Szyba drgała od moich uderzeń, a świadomość, że mogłaby pęknąć, sprowadzając na nas efektowny koniec, tylko zwiększyła popęd. Monika zadrżała, piszcząc na całe gardło, a ja tuż po niej. Wrzasnąłem, lżejszy o kilka gramów, opuszczając dziewczynę na ziemię.
    
    Rano znów wstałem z niezaspokojoną potrzebą, chociaż już nie tak radosny, jak wcześniej. Czułem coś, czego jeszcze nie potrafiłem nazwać, a co nie osiągnęło wystarczająco dużych rozmiarów, żeby myśl o kolejnym polowaniu nie była w stanie go zagłuszyć. Kolejny ...
«12...789...15»