Anielska Alicja cz. 1
Data: 02.05.2020,
Kategorie:
Nastolatki
Autor: Adam Zawadzki
... nadziei, że piękność z mojego snu nie była urojeniem. Ale po chwili dotarła do mnie niepocieszająca rzeczywistość. Podniosłem się z trudem i spojrzałem na zegarek. 2:19. Środek nocy. Sadzę, że przyjemne sny są znacznie gorsze od koszmarów. Po upiornej nocy przynajmniej budzisz się z ulgą, a nie poczuciem zawodu. Zwłaszcza w tym przypadku, kiedy śniła mi się ona. Alicja. Nie pamiętam, bym kiedykolwiek myślał w ten sposób o innej dziewczynie. Tylko ona zajmowała miejsce w najgłębszych zakamarkach mojej wyobraźni. Pamiętam, jak wpatrywałem się w nią na lekcjach w podstawówce, naiwny i całkowicie nieświadomy jeszcze swojej seksualności. Cała promieniejąca, z niepowtarzalnym uśmiechem na twarzy, już wtedy stała się dla mnie definicją kobiety. A z roku na rok piękniała coraz bardziej. W gimnazjum chodziliśmy już do różnych klas, ale wciąż widywałem ją między zajęciami, a wyznacznikiem dobrego dnia było to, czy ją zobaczę, czy nie. W całym niedojrzałym motłochu niewyżytych nastolatków Alicja ciągle pozostawała czysta, niewinna, nieskalana. Ogłupiałe towarzystwo mimo usilnych starań nie było w stanie wpłynąć na jej wrodzony urok. Wciąż mam w oczach nasze spacery po lekcjach, kiedy odprowadzałem ją do domu. Pamiętam, jak potknęła się o gałąź, kiedy chodziliśmy po parku, i runęła jak długa na ziemię. Próbowałem ją złapać, ale sam potknąłem się o inną gałąź. Pamiętam jej zalotny uśmiech, kiedy zapraszałem ją do kina. Jej słodkie napady śmiechu, kiedy opowiadałem jej o moich ...
... przygodach z kolonii. Pamiętam też, że na zakończenie gimnazjum brała udział w programie artystycznym i tańczyła przed całą szkołą. Powiedziałem jej wtedy, żeby się nie bała. I posłuchała mnie. Byłem świadkiem, jak z wdziękiem wskoczywszy na scenę w krótkiej białej sukience zaczęła pląsać w subtelnym tańcu, w pełni swojej zwiewności. Każdy jej ruch był czymś nadzwyczajnym. Czułem się zazdrosny, że tyle osób mogło na nią patrzeć. Chciałem, żeby tańczyła tylko dla mnie. Trzy lata później oboje kończyliśmy już liceum. Ale nie to samo liceum. Zerwanie kontaktu z Alicją było okropnym przeżyciem, z którym nigdy nie mogłem się pogodzić. Nie mogłem odżałować, że nie wykonałem jednego kroku dalej, że nie przygarnąłem jej do siebie. Bo przecież któż inny mógłby docenić tak wysublimowany dziewczęcy wdzięk? Każdy by ją zranił, potraktował trywialnie, jak przedmiot. To nie była dziewczyna dla byle kogo. A ja pozwoliłem, żeby poszła dalej sama, bez kogokolwiek, kto mógłby ją zrozumieć. I dopiero teraz, po zdaniu matury, pojawiła się szansa, by to naprawić. Trzy dni temu dowiedziałem się od ojca, że nie dalej jak dwa domy od nas wprowadza się Alicja z rodzicami. Podobno atmosfera miasta była dla nich nie do zniesienia i postanowili przenieść się w cichsze, wiejskie rejony. Ta informacja odwróciła mój świat do góry nogami. Od trzech dni spanie było dla mnie największą możliwą katorgą. Myślałem tylko o niej. O tym, czy się zmieniła. Czy nadal tak niesfornie poprawia włosy i czy śmieje się w ten sam ...