1. Chcę więcej, kochanie (IV)


    Data: 03.05.2020, Kategorie: bez seksu, flirt, Mamuśki hotel, tajemnica, Autor: Pablito

    ... początku sezonu jako „imancypantne”. Cokolwiek to miało znaczyć, sukienka jej się podobała. Prosta, ale elegancka. Kobieca. Sięgająca do połowy ud. Tak, pomyślała przeglądając się w lustrze i kręcąc biodrami w analizie tego, jak układa się rozkloszowany materiał, doskonale.
    
    – Świetna z ciebie dupeczka – powiedziała do siebie samej zadowolona z widoku. Po czym chwyciła torebkę i wyszła na korytarz, kierując się wprost do ulokowanej na parterze restauracji.
    
    Po wyjściu z windy skręciła w prawo. Miejsce, w którym chciała skosztować kawy ucieszyło ją rozmieszczonymi w ośmiokątnym schemacie stolikami. Barman zajęty polerowaniem szklanek uśmiechnął się do niej. Przeszła przez salę, której umeblowanie nie przytłaczało przepychem. Lekki zapach polnych kwiatów z bukietów ulokowanych na każdym stoliku przyjemnie drażnił jej zmysły.
    
    Podeszła do najdalszego od wejścia stolika i usiadła. Po minucie pojawił się kelner z kartą. Zamówiła latte.
    
    – I coś na przekąskę – doprecyzowała zamówienie.
    
    Czekając na obiecaną kawę i kawałek ciasta z czekoladą, cieszyła się chwilą spokoju. Celebrowała te kilka minut relaksu. Przed udaniem się do strefy SPA chciała nacieszyć się kulturalną, umiarkowanie dystyngowaną atmosferą miejsca. Chciała wyczuć ten hotel. Jego atmosferę. Tego, co „szepczą” mury. Oraz tego, jak szybko płynie czas w miejscu przeznaczonym dla zaspokajania potrzeb gości bardziej wyszukanej kategorii.
    
    Była zadowolona, że wybrała miejsce, pozwalające podziwiać naturalny ...
    ... rytm tego miejsca. Samotny stolik, tuż przy oknie otwierającym widok na połacie ogrodów, kortów tenisowych i majaczących w oddali ścian lasu. Po rozległych, unoszących się i opadających falami łąkach tańczył blask wiosennego słońca co i rusz upstrzony cieniem chmur, które zazdrośnie przesłaniały światłu dostęp do tego, co pod nimi. Błękit nieba rozcinały pląsy ptaków, kreślące pierzaste esy-floresy. Widok uspokajał i napawał radością.
    
    Nagły zachwyt zaburzył widziany peryferyjnie ruch. Odwróciła głowę. Od strony kuchni wynurzyła się dziewczyna niosąca kawę i ciastko. Klaudia od razu poznała w niej Agatę. Twarz recepcjonistki i, jak się okazało, również kelnerki, zdobił serdeczny uśmiech, a z oczu dało się wyczytać szczerą sympatię. Zupełnie automatycznie, zgodnie ze swoja naturą, odpowiedziała uśmiechem, dziwiąc się, że to właśnie ona, a nie kelner, przynosi jej zamówienie. Podejrzewała, że Agata potrzebowała tylko pretekstu, by wyrwać się zza kontuaru. Albo po prostu chciała ją wybadać.
    
    Podejrzenia okazały się słuszne.
    
    – Proszę, oto pani kawa i poczęstunek – odparła całkowicie swobodnie. – Jak się pani u nas podoba? – To pytanie zabrzmiało całkiem niewinnie.
    
    Taca wylądowała na stoliku.
    
    Klaudia przeczuwała, że Agata ewidentnie oczekiwała konkretnej odpowiedzi, ale na pytanie, które miało dopiero paść. Dlatego nie odpowiadała. Czekała na to, które Agata chciała zadać naprawdę. Nie pomyliła się.
    
    – Apartament przypadł pani do gustu? – Wreszcie zadała właściwe. – ...
«1...345...11»