1. Mila wizyta w domu Marty


    Data: 18.05.2020, Kategorie: Inne, Autor: Marcin Mielcarek

    ... złapało mnie coś dziwnego. Zawstydziła mnie, zaniemogłem niczym martwy. Wyglądała obłędnie. Była wysoką kobietą o jasnych, prostych włosach i niebieskich oczach, tak przenikliwych, że odczuwałeś chłód. Okrągła, przyjemna twarz i zadarty nosek, który dodawał jej uroku. Usta miała pełne, teraz czerwone niczym krew. Spojrzała na nas i uśmiechnęła się szeroko.– Nie mówiłeś Tomku, że będziemy mieli gościa – odezwała się i zbliżyła.– Dzień dobry Pani Marto – odpowiedziałem, wstając z wiklinowego fotela.Tomek nawet nie odwrócił głowy. Siedział dobrze już zrobiony i patrzył gdzieś w dal. Może widział tam coś ciekawszego, nie wiem. Wątpię.– Marta jestem – rzuciła ze śmiechem. – Za każdym razem powtarzam ci Karolu, że jestem Marta.Jedyne na co mogłem się zdobyć to głupkowaty uśmiech szczeniaka.Martwa zbliżyła się do siedzącego Tomka i pochyliła, całując go czule w czoło. Była niesamowita. Jej wdzięki były z innej planety. Miała teraz na sobie czarną sukienkę do kolan, przylegającą do ciała jak druga skóra. Dekolt nie był zbyt duży, mimo to z łatwością dało się zauważyć, że Marta ma sporych rozmiarów biust. Nogi natomiast, opalone łydki, miała szczupłe i zgrabne. Biodra odpowiednio szerokie, a ten wypinający się właśnie tyłek...– Dużo wypiliście? – spytała, zwracając się do mnie.– Niedużo – wyznałem.– Tomek sprawia wrażenie padniętego.Popatrzyłem na niego. Faktycznie nie trzymał się za dobrze, chyba postanowił się zdrzemnąć czy też samo tak wyszło, że zasnął. Szkoda, pomyślałem. Koniec ...
    ... imprezy. Byłem zmuszony zabierać się do siebie.– Chodź – rzuciła Marta. – Pomożesz mi go zanieść do łóżka.We dwójkę uwinęliśmy się wyjątkowo sprawnie. Martwa dużo ćwiczyła, biegała. Wspomniała mi o tym, kiedy taszczyliśmy go po schodach na górę. Wcześniej zzuła ze swoich stóp czarne szpilki, zostając boso. Ułożyliśmy Tomka na łóżku, na plecach. Ściągnąłem mu buty.– Chyba bardzo się lubicie, co? – zadała pytanie.– Raczej tak.– Kocham go, ale czasami chciałabym, żeby się wyprowadził. Musi zacząć żyć, zaznać życia. Nie chcę, żeby został jednym z tych czterdziestoletnich maminsynków.Wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się na dół. Ja zszedłem pierwszy jako dżentelmen. Zatrzymałem się przy tych schodach. Przed pierwszym stopniem leżały te jej kilkucentymetrowe szpile. Nie założyła ich, przeszła obok i udała się do otwartego salonu połączonego z kuchnią. Wyjęła kieliszek z szafki i wino z lodówki.– A ty co? – rzuciła do mnie rozbawiona, kiedy zorientowała się, że nie ruszyłem się z miejsca.– Chyba będę się musiał zbierać – zacząłem. – Tomek śpi, także...– Myślałam, że zostaniesz jeszcze chwilę. Miałam długi dzień. Przydałby się ktoś, kto tego wszystkiego wysłucha...Zgodziłem się. Martwa wyjęła jeszcze jeden kieliszek i przyniosła wraz z winem do stolika. W międzyczasie zapytała mnie czy lubię muzykę klasyczną. Przytaknąłem, chociaż było mi to obojętne. Włączyła coś nie za głośno, chyba Chopina. Usiadłem na miękkiej kanapie i poczułem się senny, ale przeszło mi, kiedy znalazła się obok. To ...
«1234...»