1. Arystokrata (II)


    Data: 13.06.2019, Kategorie: Brutalny sex BDSM Geje Autor: violett

    ... Natychmiast nasunęła się myśl, którą podpowiadała jej intuicja – ten niewolnik nie był szeregowym sługą, był czymś więcej, a raczej – kimś więcej.
    
    – Tak – odwróciła się do nich gwałtownie i potwierdziła. – Trybunał chce nam zabrać koncesję na handel niewolnikami.
    
    Przeszła się po gabinecie, w którym zapadła ciężka, zimna i dziwaczna cisza. Przez moment odniosła wrażenie, że słyszy bicie serca każdej obecnej tu osoby. Jej brat nie wierzył w to, co usłyszał, a Martin był autentycznie przerażony.
    
    – Nie mają prawa tego zrobić! – warknął arogancko w kierunku zarządcy. – Nie mogą zrobić mi czegoś takiego…
    
    Spojrzał na siostrę w taki sposób, jakby szukał u niej potwierdzenia dla swych słów. Niestety, nie mogła spełnić jego niemej prośby.
    
    – Jeśli tak myślisz, to się mylisz – odparła chłodno.
    
    – Mogą to zrobić – odezwał się zamyślony Martin. – Znam przypadki, w których odebrali komuś koncesję…
    
    – Komuś! – Robert rzucił się w jego stronę, aż ten cofnął się zaniepokojony. – Ja nie jestem jakiś ktoś! Nie mają prawa, nie mają prawa mi nic zabrać! Nic! Rozumiesz?
    
    – Oczywiście, że mają takie prawo – Marta potwierdziła spokojnie. – I co więcej, oni to zrobią… Odbiorą nam tę cholerną licencję, czy ci się to podoba, czy nie – zaakcentowała słowo „nam” i dodała jeszcze: – Pomimo, że jest ona w posiadaniu naszej rodziny od kilku pokoleń.
    
    Podeszła do olbrzymiego okna. Na dziedzińcu sprzątano śnieg, skrzący się w zimowym słońcu. Wszystko wydawało się tu takie ciche i ...
    ... beztroskie. Piękna, malownicza szadź, oszroniła wszystko wokół, błękitne niebo i słońce wychylające się zza południowego skrzydła rezydencji kusiły, aby otworzyć drzwi tarasowe i podążyć do tego spokojnego, zaśnieżonego świata. Usłyszała za sobą skrzypnięcie skórzanego fotela, gdy Robert na powrót usiadł za biurkiem.
    
    – O, co chodzi tym starym, skorumpowanym kretynom? Opłacam się wielu z nich, mam teścia w radzie…
    
    Słuchając brata, walczyła z nagłym pragnieniem wyjścia na zewnątrz, rozsądek jednak wziął górę. Odwracając się, dostrzegła, jak Martin nerwowo przełyka ślinę, mierząc ją wzrokiem. Zastanawiała się też, dlaczego ten świetny doradca ich ojca, a teraz zarządca u jej brata, nie reagował; dlaczego nie powstrzymał go przed głupimi decyzjami, bo co do tego, że o wszystkim wiedział, nie żywiła najmniejszej wątpliwości. Stracił czujność, przestało mu zależeć na firmie czy aż tak bardzo się bał człowieka, którego wychował?
    
    – Kilku z tych mądrali nie może bez mojego pozwolenia nawet kichnąć. W każdej chwili mogę pozbawić ich majątku…
    
    – No, właśnie – wpadła mu w słowo. – Jesteś za mocny, oni się ciebie boją, zrobiłeś się niewygodny. To, co im dajesz, to dużo za mało. Nie chcą już resztek – wypowiadając te słowa, obserwowała, jak jego pewność siebie znika. – A poza tym stałeś się dla nich niebezpieczny. Patrzą na ciebie przez pryzmat ambicji naszych rodziców, naszej rodziny, rozumiesz? Podniosłeś głowę, pokazałeś im swoją siłę, odkryłeś się… – Kątem oka zerkała, jak Martin ...
«12...456...15»