Arystokrata (II)
Data: 13.06.2019,
Kategorie:
Brutalny sex
BDSM
Geje
Autor: violett
... już polowania poza granicami wyznaczonych dzielnic i wchodzenia na cudze terytoria nie darują ci za nic. – Przerwała na chwilę, aby nabrać powietrza w płuca. – Prowokujesz ich, ośmieszasz i okradasz. Nie będą tego dłużej tolerować…
– To wszystko jest mocno naciągane – parsknął i robiąc niecierpliwy ruch ręką, spojrzał gdzieś w bok, poruszenia na twarzy jednak nie zdołał ukryć. – Nie odważą się zadrzeć z Raysem. Zbyt dużo wiem i mam opłaconą większość głosów w radzie…
– Miałeś! – wtrąciła. – Pewne sprawy mocno się zdezaktualizowały. Niestety przeoczyłeś je. – Nie pozwoliła sobie przerwać, gdy próbował zaoponować. – Trybunał ma dowody na to, że zaniżasz stan faktyczny, na jaki opiewają kontrakty z dzielnic, i że organizujesz nielegalne aukcje, na których sprzedajesz nadprogramowy towar, z którego oni nie mają żadnych procentów i tracą tym samym ogromne pieniądze… – Zamyśliła się na moment nad swoimi słowami. – Nie darują ci tego, Robert, nie wiem tylko, czy majątku, który zbijasz, czy twojej buty i arogancji. Są żądni krwi i aby zaspokoić swój głód, muszą otrzymać coś w zamian.
Ciszę, która zapadła po jej słowach, zakłócił trzask pękającego długopisu i miarowe skrzypienie skórzanego fotela. Spojrzała na Martina. Nerwowo poruszał się w przód i w tył, z niepewnym, ostrożnym wyrazem twarzy, świadczącym o zrozumieniu powagi sytuacji, w jakiej się znaleźli.
– Czego chcą? Mojej głowy? – zakpił, uśmiechając się cynicznie, ale mina siostry, bardzo szybko starła z jego ...
... twarzy szyderstwo, którym chciał zamaskować niepokój. – Rozumiem, że przyjechałaś tu już z gotowym scenariuszem, inaczej Trybunał po prostu powiadomiłby mnie, że nie mam prawa wchodzić na dzielnicę – powiedział głosem wyzutym z emocji, ale spojrzenie nie straciło nic ze swej przenikliwości.
– Uznali prawo do błędu. – Zerknęła na zarządcę, ochłonął po pierwszym szoku i wyglądał jakby zbierał myśli. – Rada zdaje sobie sprawę, że otwarta wojna z Raysami to polityczne samobójstwo dla wielu jej członków, a tym samym paraliż kilku strategicznych instytucji, które są w rękach części arystokratycznych rodzin. Jeśli do tego dojdzie, wiesz, co nastąpi, prawda? – Robert skinął głową w geście potwierdzenia.
– Nie chodzi im o dzielnice… nie o rynek niewolników… chcą mieć nade mną kontrolę! – szepnął wściekle. – Trybunał nie powziął żadnych działań przeciw mnie, bo weszłaś z nimi w układ. – Skinęła głową na potwierdzenie. Robert pokręcił głową z niedowierzaniem, w pociemniałych złotych oczach dostrzegła żal. – Mam podzielić się z tobą kontrolą nad holdingiem Raysów? Taka jest wasza strategia?
– Ty nie masz się dzielić– odezwał się nagle skupiony i milczący do tej pory Martin. – Ty masz oddać Marcie całą władzę.
Westchnęła z wdzięcznością, że te słowa padły z ust zarządcy. Nagłej zmiany na twarzy brata nie dało się nie zauważyć. Teraz Rays był już gotowy do rozmowy, do tej właściwej…
Po prawie godzinnej, burzliwej wymianie zdań i wzajemnego przerzucania się argumentami, doszli do ...