Czerwona i Niebieska (I)
Data: 04.06.2020,
Kategorie:
Lesbijki
prawnicy,
policjantka,
Autor: Fantasistka
Zbliżała się trzecia godzina w nocy, kiedy Patrycję obudził hałaśliwy dzwonek telefonu obwieszczający przychodzącą rozmowę. Pomimo że głośność była ustawiona niemal do pełna młoda prawniczka potrzebowała kilkunastu sekund żeby się obudzić. Do tego czasu telefon przestał już dzwonić. Z wciąż na wpół zamkniętymi oczami zaczęła podnosić się z łóżka. Wiedziała, że za chwilę będzie musiała oddzwonić, ale wolałaby dokończyć śnić, zwłaszcza że jej sen był wyjątkowy realistyczny. Ponownie śniła jej się Joanna i ich ostatnia wspólna noc. Od tego czasu minęły już ponad cztery tygodnie, a mimo to wspomnienie było wciąż na tyle żywe, że jej mózg potrafił je odtwarzać nawet przez sen. Pomyślała, że musi się ponownie umówić z Joanną. Za długo odkładała ten moment i ten sen był tego najlepszym dowodem. Gdy Joanna proponowała kolejne spotkanie Patrycja wykręcała się przeprowadzką do innego miasta, nową pracą, natłokiem obowiązków. Wszystkie te argumenty były nawet prawdziwe, ale tak naprawdę stanowiły tylko wymówkę. Rzeczywistym powodem jej wahania się był strach. Poznała Joannę poprzez aplikację randkową, trochę losowo ustawiła promień odległości na równe sto kilometrów i rzutem na taśmę w kręgu zainteresowań aplikacja uwzględniła także szczupłą rudowłosą dziewczynę. Znajomość utrzymywała się już przez kilka miesięcy i wciąż nie wyszła poza ramy niezobowiązującego romansu. Ot, spotkać się na przyjemny weekend, ale bez zwierzania się, wyznawania uczuć czy tajemnic. Patrycja nie podała jej ...
... nawet swojego prawdziwego imienia czy profesji. Fakt, że zawsze spotykali się u Patrycji dawał jej złudne poczucie anonimowości. Mieszkała w końcu w mieście, które dumnie dzierżyło tytuł miasta wojewódzkiego. Teraz los sprawił, że młoda prawniczka przeprowadziła się do miasta, które straciło status miasta wojewódzkiego ponad dwadzieścia lat temu, miasta, w którym mieszkała Joasia. Z mieszaniną strachu i ekscytacji zastanawiała się także czy trafi przypadkiem na Joannę. Czy spotka ją w kawiarni lub centrum handlowym, a może spotka w sądzie jako pokrzywdzoną lub oskarżoną? Często wyobrażała sobie wówczas różne scenariusze tego jak potoczyłaby się ta rozmowa, jak wytłumaczyłaby się Aśce ze swoich kłamstw i czy w ogóle przyjęłaby jej tłumaczenia.
Gdy telefon krzykliwie rozdzwonił się po raz drugi, Patrycja na dobre straciła możliwość snucia fantazji z Joanną w tle.
– Asesor Patrycja Rusinowicz, słucham? – rzuciła do słuchawki starając się nie okazać tego, że wciąż nie zdążyła się do końca obudzić.
– Dobry wieczór pani prokurator...yyy...to znaczy pani asesor...chyba jeszcze nie mieliśmy okazji rozmawiać...kłania się aspirant sztabowy Radosław Kowalkiewicz. Mamy zgon na ulicy Wojska Polskiego, powieszenie...może opowiem w skrócie jak wygląda sytuacja...
Patrycja przełączyła dyżurnego na tryb głośnomówiący i zaczęła pospiesznie się ubierać. Po kilkunastu minutach czekała pod swoim blokiem na taksówkę. Mogła pojechać własnym autem, gdyby odebrała za pierwszym razem pewnie ...