1. Moja zberezna zoneczka


    Data: 11.06.2020, Kategorie: Brutalny sex Autor: Jan Sadurek

    ... ciemniejszą dziurką przy pomocy języka. Małżonka podniosła się z pościeli, przeciągnęła leniwie, piękny biust wyprężył się, sutki niemal strzeliły w górę, napięła wszystkie mięśnie (a były dobrze wytrenowane, bo trzy razy w tygodniu chodzimy na siłownię i biegamy). Zawsze podziwiałem ten widok, to jest naprawdę fantastyczna dziewczyna. Sięgnęła po podany kieliszek i wypiła wszystko niemal jednym łykiem. Dolałem, wypiliśmy razem. Co jeszcze mi się w żonie podobało? Brak sztucznej pruderii. Nie obrażała się na jakieś słowa, nie były jej obce słowne obrony innych kobiet, nie wstydziła się swych poglądów na temat seksu i seksualności. Oboje lubimy chodzić po domu zupełnie nago, nie krępujemy się, choć dresy zawsze leżą w korytarzu, żeby je awaryjnie ubrać, w razie, gdyby niespodziewanie rozległ się dźwięk dzwonka u drzwi. Po kolejnym Martini poszliśmy pod natrysk. Zawsze myliśmy się nawzajem, teraz też dokładnie namydlałem i spłukiwałem kochane ciało. Nie wiem dlaczego, ale szczególnie starannie umyłem pipkę i dupcię, miałem ciągle nadzieję, że może...? Wróciliśmy do sypialni. Wymyśliłem pewien plan, chciałem wprowadzić go w życie, ale to miała być niespodzianka. Usiedliśmy obok siebie, nasze wzajemne pieszczoty stawały się coraz bardziej intensywne; po chwili leżeliśmy już w „sześćdziesiąt dziewięć” i lizaliśmy swe krocza. Pipka Majki była dość mała, i mimo intensywnego współżycia nadal zaskakująco ciasna. Lizałem ją, ssałem guziczek łechtaczki, wsuwałem do gorącej szparki ...
    ... język, zlizując pojawiający się już śluz, w końcu wsunąłem w nią dwa palce i zacząłem pomalutku brandzlować. Sam też czułem na swym kutasie gorące usta przesuwające się po całej długości mego kumpla. Jak wspominałem wcześniej, nie miałem chuja jak koń, ale też nie miałem się czego wstydzić. W przeszłości niektóre kobiety z którymi się bzykałem miały poważny problem, żeby wessać go w całości. Żoneczka tego problemu nie miała. Potrafiła zrobić takiego loda, że te z Zielonej Budki mogą się schować! Lizała, ssała, leciutko podgryzała, a do tego potrafiła zacisnąć na penisie gardło, tak, że odnosiło się wrażenie, jakby jeszcze ktoś drugi obciągał. Oczywiście nie zapominała o jajkach, które też były wypieszczone, wylizane, wymasowane języczkiem. Palcowałem wilgotną pipkę, pomalutku przesuwałem się w stronę ciemniejszej dziurki; miałem niesamowitą ochotę wylizać kakaowe słoneczko. Przesuwałem po dziurce palcami, raz po raz niby przypadkowo zagłębiałem je w dupci. Oczywiście nie reagowała na to, przecież tyle razy miała w niej mego kutasa, że jeden palec nie robił na niej wrażenia. Co innego język... Kiedy tylko poczuła na pupie mój oddech natychmiast usiadła i nie miałem już szans, żeby wylizać to upragnione miejsce. Upragnione? Tak, bo lizane świeżo umytego odbytu kobiety było moim fetyszem! Niestety, Majki nie mogłem do tego przekonać. Kiedy kochaliśmy się, kiedy byliśmy już mocno rozgrzani, sama podsuwała pod kutasa swój zgrabny tyłeczek, ale nie pozwoliła sobie wylizać ciemnej ...
«1234...9»