Pechowy finisz roku 2005
Data: 13.06.2020,
Kategorie:
Sex grupowy
Brutalny sex
sylwester,
Autor: Baśka
... uśmiechając się uniosłam swoje biodra do góry, wypinając Pupę. Piotrek odsunął się, Henryk przykląkł za mną i po chwili poczułam, jak jego pałka wsuwa się we mnie. Wypełnił mnie do końca, a każde jego pchnięcie kwitowałam narastającym podnieceniem. Aż przyszedł moment spełnienia i poczułam, jak wlewa się we mnie ten jego płyn namiętności.
Chwyciłam ręcznik i opadłam na materac. Henryk poszedł do łazienki, ja jeszcze przez chwile łapałam oddech, ale po chwili również poszłam się umyć. Kiedy szłam do łazienki, Piotr poprosił mnie, abym szybko wracała, bo jeszcze nie dokończyliśmy ćwiczeń na plecach. Kiedy wróciłam, ewidentnym było, że Piotr też będzie chciał we mnie wejść, ale nie wiedziałam kiedy? Położył mnie na plecach i rozpoczął normalne ćwiczenia rąk, nóg, przekładanie bioder na boki, wszystkie ćwiczenia uelastyczniające korpus ciała. Aż, kiedy przyszedł moment podciągania nóg do góry pojawił się Henryk, przytrzymał mi nogi prawie nad głową, Piotr błyskawicznie zrzucił swoje ubranie i był gotów wejść we mnie. Henryk lekko popuścił nogi, rozsuwając je mocno na boki, tym sposobem Piotr nie miał problemów w ulokowaniu swojej pałki w Cipce.
Wbił się i dobijał można do końca mocno, jak tylko mógł. Po chwili słychać było charakterystyczne obijanie się jego bioder o moje, we mnie narastało coraz to większe podniecenie i kiedy poczułam, że tężeje przed wytryskiem, wrzuciłam w górę ręce dochodząc do bardzo dużego stopnia podniecenia. Strzelił we mnie, przez chwilę oboje ...
... łapaliśmy oddech, po czym wstał i wyszedł do łazienki. Ja przekręciłam się na bok i przez moment, trzymając rękę na Cipce przeżywałam to zbliżenie.
Ale po pewnym czasie wstałam, wzięłam ręcznik, szorty i szłam w kierunku szatni, gdzie jest łazienka. Wówczas usłyszałam od Henryka - jak idziesz na basen, to możesz się nie ubierać, na basenie nie ma nikogo. Znowu mnie to zdziwiło, opłukałam się pod natryskiem, owinęłam w ręcznik, przeszłam kilka kroków korytarzem w kierunku basenu, otwieram drzwi, a tam rzeczywiście nikogo. Tafla jak lustro. Patrzę w kierunku stolika, gdzie normalnie jest ratownik, tam też nie ma nikogo. Więc nie zastanawiając się podeszłam do ściany, położyłam na ławce ręcznik i wsunęłam się do wody. Zrobiło mi się miło i zaczęłam swoje żabkowanie. Kiedy już przepłynęłam dwie długości otworzyły się drzwi i wszedł Leszek, będący ratownikiem oraz Władek, administrator obiektu. Rzucili do mnie krótkie - cześć i wyszli. Ale po chwili wrócili i stojąc do mnie tyłem coś na tym stoliku robili. Stolik usytuowany był na jednej z krótszych ścian, blisko jednych drzwi wejściowych. W drugim narożniku były drugie drzwi, a za nimi małe zaplecze ratownika z klasyczną leżanką. Czasami na niej odpoczywałam.
Kiedy ponownie dopłynęłam do tego brzegu, przy którym oni byli, podszedł do mnie Leszek, stwierdzając - masz tu ręcznik i wychodź. Na dzisiaj dosyć już pływania, idziemy na szampana. Popatrzyłam, a on wyciąga do mnie rękę. Pomyślałam, na sali gimnastycznej byli Piotr i ...