Deszczowy majowy dzień, gdy wszystko się…
Data: 20.06.2020,
Kategorie:
samotność,
Klasycznie,
delikatnie,
Autor: Bercik
... zadrapaniach, nawet mojej gwieździe nic się nie stało. Przestraszona dziewczyna wysiadła z karetki.
- Jak się czujesz? Wszystko dobrze? - spytałem
- Chyba tak - nieśmiało odpowiedziała
- Może cię gdzieś podwieźć?
- Jakbyś był taki miły, bo pędziłam na ostatni autobus, ale przez to wszystko mi uciekł.
Podszedłem więc do samochodu i wpuściłem ją do wnętrza auta, następnie usiadłem za sterami i ruszyliśmy do centrum czyli około dziesięć kilometrów of miejsca wypadku. Podczas podróży dowiedziałem się, że właśnie kończy magisterkę. Była rok młodsza - całkiem sympatyczna nowina. Rozmowa zdawała się nie mieć końca. Rozmawialiśmy jakbyśmy się znali od zawsze. Odnosiłem wrażenie, że mogę jej zaufać, czułem się przy niej bezpiecznie. Gdy dojeżdżaliśmy na miejsce spytałem się czy nie zostawiłaby swojego numeru telefonu, żebyśmy zostali w kontakcie, na co z chęcią przystała.
Następnego dnia wciąż miałem przed oczyma widok jak leżała na tym asfalcie, tak bardzo dawało mi się to we znaki, że nie skupiałem się na pracy, lecz na niej. W czasie pierwszego dnia weekendu wymieniliśmy kilka sms-ów, z których wynikało, że podobnie do mnie często czuje się samotna i żyje z dnia na dzień, tak jak ja oraz że ma na imię Kasia. Zaproponowałem jej, żebyśmy się spotkali w niedzielę popołudniu. Zgodziła się. Uff.
W niedzielę zabrałem się do przygotowań, czyli przygotowałem moje ulubione jeansy, koszulę i marynarkę, do tego ogoliłem się tu i ówdzie więc byłem gotów. Wsiadłem w auto i ...
... pojechałem w okolice targów - tam się umówiliśmy. Gdy przyjechałem na miejsce to jeszcze jej nie było, wysiadłem z auta i zapaliłem papierosa. Gdy kończyłem moim oczom ukazała się piękna, niezbyt wysoka, delikatna Kasia, która powitała mnie cudownym spojrzeniem swoich niebieskich oczu. Przytuliliśmy się na powitanie po czym spytała:
- To gdzie jedziemy?
- Może ty coś zaproponujesz, mieszkasz tu dłużej
- Znam taką przyjemną małą restaurację kawałek od centrum.
Pojechałem pod wskazany adres, okazało się, że to ta sama restauracja, którą w każdy weekend odwiedzałem.
- Tak się składa, że znam ten lokal
- Tak?
- Tak, przychodzę tu od kilku tygodni w każdy weekend
- Widać masz dobry gust - powiedziała Kasia i rzuciła zalotne spojrzenie. Czy ona mnie podrywa? Nie, raczej nie, zdawało mi się. Jedliśmy, słuchaliśmy muzyki w stylu lat pięćdziesiątych, upajaliśmy się nastrojem i bliskością drugiej osoby.
Rozmawialiśmy bardzo długo. Kasia wyjawiła mi, że jej ojciec zmarł chwilę po jej piętnastych urodzinach, że wyjechała na studia daleko od domu, bo w jej domu z matką, która nie chciała wyjść z depresji żyło się bardzo ciężko.
- Teraz wracam do domu tylko na święta, a ty co robisz w tym mieście?
- Zdobyłem pracę w fabryce Volkswagena, na razie na okres próbny, ale jestem dobrej myśli.
- To jak długo tu pracujesz? - półtora miesiąca, a do tej pory nie odwiedziłem ani razu mamy
- Mamy? A tata? - tata zostawił nas gdy jeszcze mnie na świecie nie było, ...