Księżycowa opowieść (IV)
Data: 21.06.2020,
Kategorie:
Fantazja
wampir,
Autor: deal
... jego głos i wiedziałam, że ten ton nie wróżył nic dobrego. Zatrzymałam się w pół kroku.
"Niech też nie spodziewa się głaskania z mojej strony" chciałam pokazać mu, że wcale się nie boję i zawróciłam. Szłam przed siebie pewnym krokiem do głównego wyjścia, ale gdy zobaczyłam jaki jest wściekły znów obleciał mnie strach. Złapał mnie za przedramię i odwrócił przodem do siebie.
- Puść. - Chciałam zerwać jego dłoń, ale były to raczej daremne starania. - To jakaś nowa forma komunikacji ze mną? Przytrzymać i zmusić do słuchania?
- Jeżeli będę zmuszony to mogę nawet przywiązać cię do krzesła. Tymczasem, porozmawiamy. Teraz.
- Nie będę z tobą rozmawiać! - Syknęłam i nadal próbowałam wydostać się z jego uścisku.
- Nie chcesz ze mną rozmawiać?! - Zapytał wściekły. Spojrzałam na niego przestraszona. Jego oczy były już zupełnie czarne. - Może powinienem patrzeć na ciebie tak jak on, żebyś chciała mnie słuchać? Jak na kawał mięsa za szybą lady?
- Jak możesz tak mówić?!
- Mam ochotę mówić dużo gorsze rzeczy. - Patrzył na mnie z wściekłością. - Mało tego, mam ochotę zrobić bardzo złe rzeczy... - Jego kły zaczęły się niebezpiecznie wydłużać.
- Nie boję się ciebie! - Krzyknęłam chociaż byłam tak przerażona, że serce omal nie wyskoczyło mi z piersi. - Nie możesz mi nic zrobić! Mam naszyjnik!
- Tak? No to patrz! - Ryknął i złapał za wisiorek. Jednym ruchem zerwał go z mojej szyi i rzucił w róg pokoju. Na jego dłoni wykwitła wielka czarna plama, musiało go to strasznie ...
... zaboleć, bo puścił mnie i ze zduszonym okrzykiem i dotknął jej drugą dłonią. Niewiele myśląc rzuciłam się do wyjścia, ale gdy już wyciągałam rękę do klamki zmaterializował się przede mną. Złapał mnie za ramiona i dosłownie przefrunął ze mną z powrotem do salonu przygwożdżając mnie do ściany z rękoma bo bokach mojej głowy. Drżał.
- Nie boję się ciebie.
- Jesteś pewna? - Spojrzał na mnie tymi czarnymi jak węgiel oczyma. - To może najwyższa pora byś zaczęła się mnie bać. - Przysunął twarz do mojej. Dzieliło nas kilka centymetrów. Czułam jego zimny oddech na twarzy. Spojrzeniem wręcz przewiercał mnie na wylot, ale nie odwróciłam wzroku i dzielnie je wytrzymałam.
- Nie boję się ciebie, ani trochę. - Powiedziałam już nieco pewniej. Wyszczerzył kły i warknął. Jego zęby były już maksymalnie wydłużone, gotowe do ataku.
- Widzisz? Twoje sztuczki nie robią na mnie najmniejszego wrażenia. - Zakpiłam znów z niego.
Drżał z wściekłości. Widziałam, że walczył ze sobą. W pewnej chwili wrzasnął mi prosto w twarz obnażając wszystkie zęby w całej okazałości. Serce we mnie zamarło. Z tą blizną ciągnącą się przez pół twarzy i grymasem wściekłości, był naprawdę przerażający.
"Boże, oszalał. Zginę, jak nic, zginę!" ta krótka histeryczna myśl pojawiła się w mojej głowie.
Nagle tworzył oczy, jego kły schowały się w mgnieniu oka i wpił się w moje usta miażdżąc je w szaleńczym pocałunku. Wpijał się w nie przyciskając moją głowę do ściany za mną. Pożerał mnie tą zachłannością.
- ...