Księżycowa opowieść (IV)
Data: 21.06.2020,
Kategorie:
Fantazja
wampir,
Autor: deal
... się stało, przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
"Kurwa, skąd w takim małym ciele tyle złości" zastanawiałem się przez chwilę. Powoli podniosłem się i wróciłem na taras. Dopiłem resztę whisky z jej szklanki i ruszyłem do kuchni po kolejną pełną butelkę. Trzeba się znieczulić.
Przechylałem ją właśnie do ust, gdy usłyszałem trzaśnięcie drzwiami.
"Wyszła?"
Było mi teraz wszystko jedno. Umysł zwolnił. Kolejny łyk przeszedł gładko przez gardło. Poszedłem do góry i wziąłem gorący prysznic. Stałem pod strumieniem gorącej wody i próbowałem znów odtworzyć wszystko co się stało. Zbyt wiele wrażeń jak na jeden dzień.
- Sam nie zrobiłbym tego lepiej. - Powiedziałem do siebie oglądając bok w lustrze.
Chciałem położyć się do łóżka, ale zapomniałem o butelce. Zszedłem z powrotem do kuchni, złapałem za flaszkę i pociągając porządny łyk wszedłem do salonu. Położyłem się na kanapie i nakryłem oczy przedramieniem. Alkohol rozpływał się w moim brzuchu. Ciepło. Cisza. W pewnym sensie czułem nawet spokój. Wiedziałem, że już nikt mi jej nie odbierze. Że teraz będzie mnie potrzebować, by ogarnąć swój nowy stan. Nie, nie byłem pewny, że będzie ze mną już zawsze. Mogłaby po prostu odejść, ale wtedy miałbym naprawdę dużo czasu, by starać się o nią znowu. Wręcz całe wieki.
Zacząłem zapadać w lekki sen, gdy znów rozległo się trzaśnięcie drzwiami. Nagle pojawiła się nade mną.
- Wróciłam.
- Nie da sie ukryć.
- Nie cieszysz się?
- Cieszę się jak diabli. - Mruknąłem.
- ...
... Świetnie. - Przygryzła dolną wargę. - Jestem głodna.
- W końcu. - Westchnąłem. - Już myślałem, że masz zamiar się zasuszyć.
- Nie mogłabym ci tego zrobić. Nie mogłabym zrobić tego sobie.
- Naprawdę? - Spojrzałem na nią z nadzieją. Może jednak nie znienawidziła mnie tak bardzo...
- O tak. - Odpowiedziała pewnie, ale sposób w jaki to powiedziała nie podniósł mnie na duchu. Wręcz przeciwnie.
***
Pomimo, że od mojej przemiany minęły już prawie trzy dni wciąż nie mogłam pojąć tego co się stało. Tego kim się stałam. Moje "życie" nie uległo diametralnej zmianie, bo wciąż mogłam kontaktować się z bliskimi. Tyle tylko, że przebywanie wśród ludzi było jeszcze nieco ponad moje siły. Przynajmniej tak twierdził Artur. No i to pragnienie. Nie, nie mam na myśli wody, krwi, czy czegokolwiek do picia. Ot, po prostu byłam napalona. Tak, "napalona" to dobre określenie. Wciąż miałam na to ochotę. Co prawda Artur był cały czas pod ręką, że tak powiem, ale pożądanie to ostatnie co chciałam do niego czuć. Jakoś udawało mi się z tego syntetyzować nienawiść. Sączyła się ze mnie, gdy tylko pojawiał się w mojej głowie lub pobliżu, a że prosił bym zamieszkała z nim dla własnego i cudzego bezpieczeństwa, bo początki są trudne, to jego obecność była stała. No, poza tymi chwilami kiedy wychodził by zapolować i przynieść też coś dla mnie. Pasowało mi to, bo nie bardzo mogłam odnaleźć się w tej nowej roli. Nie wiem, czy potrafiłabym już sama zacząć polować.
Ciężko mi było skupić się na ...