Naga zdobycz
Data: 25.06.2020,
Kategorie:
studenci,
ciąża,
Autor: draco79
Skończyła się szkoła. Po pomyślnie zdanej maturze dostałem się na upragnione studia. Życie w akademiku, swoboda, nowi koledzy i... koleżanki. Wśród tych ostatnich była Monika. Mało kto z nas ją lubił, trzymała się z daleka od nas, mając się za coś lepszego. Dawała nam to odczuć przy każdej okazji, więc mało kto jej żałował, gdy pod koniec trzeciego roku okazało się, że jest w ciąży.
Nikt nie wiedział, z kim się puściła. Chodziły nawet słuchy o jakimś facecie z Afryki. Było to całkiem możliwe, z moich znajomych nikt z nią nie chodził. Poza tym w naszym gronie uważano ją za brzydulę. Była mała, chuda, z malutkimi cycuszkami, a mnie podobały się zawsze duże kobiety z piersiami jak dzwony i tłustymi wielkimi tyłkami. Nigdy mi przez myśl nie przechodziło, że mógłbym przelecieć takiego chudego skrzata. Jak nieraz żartowaliśmy z kolegami, trzeba by jej było szukać w łóżku, a złapać za cyc to chyba tylko używając lupy i pincety. Poza tym chłop nie pies, na kości się nie rzuca. Nie przypuszczałem wtedy, jakie los potrafi płatać figle. Było to w jeden z tych paskudnych dni, gdy nic się nie chce, człowiek na nic nie ma ochoty i chce mu się wyć - nie wiadomo dlaczego. Szedłem właśnie po schodach, rozmyślając, co będę dziś robił, gdy zobaczyłem idącą z przeciwka Monikę, dźwigającą zakupy. Miałem zamiar minąć ją i pójść dalej, ale odezwała się we mnie moja parszywa dusza dżentelmena od siedmiu boleści i zapytałem :
- Pomóc ci?
- Tak, proszę - odpowiedziała - już niedaleko, ale ...
... nie wiem jak dałabym sobie radę.
- Nie ma sprawy - odparłem, biorąc torbę i klnąc jednocześnie samego siebie - po jaką cholerę jej pomagam, skoro nigdy nie usłyszałem od niej nawet dobrego słowa.
Mieszkała na trzecim piętrze czteropiętrowego akademika, tak jak ja, ale w pokoju była sama. Pewno to jakoś załatwiła, argumentując, że przyszłej mamie potrzebny jest spokój, ale nie wnikałem w to. Postawiłem torbę w pokoju i już miałem wyjść, kiedy usłyszałem:
- Zostań, nawet ci nie podziękowałam. Usiądź, napijemy się kawy.
- Naprawdę nie trzeba, ale jeśli chcesz, zostanę - odpowiedziałem, a pomyślałem : przecież i tak nie mam nic do roboty.
- To usiądź sobie, a ja tylko się przebiorę i nastawię wodę.
Wyszła do łazienki, ale nie usłyszałem trzasku zamykanych drzwi. Wiedziony ciekawością, zrzuciłem buty żeby nie hałasować i poszedłem za nią. Lekko uchylone drzwi tworzyły na tyle dużą szczelinę, że nie musiałem nawet wchodzić, żeby zobaczyć arcyciekawy widok. Monika właśnie zrzuciła sukienkę i miała włożyć szlafrok. Była w czarnych koronkowych majteczkach, opinających mały jędrny tyłeczek i szerokie biodra, nad którymi rysował się wypukły, napięty brzuszek. Nie nosiła stanika, widziałem więc wyraźnie całkiem spore jak na tak szczupłą dziewczynę piersiątka.
Były różowe, lekko nabrzmiałe, przypominały opadające na brzuch torebki, zakończone dużymi, ciemnymi sutkami, które lekko sterczały do góry. Wyglądają jak dwa smoczki do butelek - pomyślałem - i co za przyjemność ...