Beata cz II
Data: 25.06.2020,
Autor: Ramol
... jakiś ruch. Początkowo widać było jeden łebek potem kolejno jeszcze dwa lub trzy. - Co to za zwierzaki? - Czy to za głośno zapytała towarzyszka, czy też jej ruch usłyszały płochliwe zwierzaki, rozległo się donośne klaśnięcie o wodę i "nocne zjawy" zniknęły pod powierzchnią.
- To były bobry Wojtku? - pytanie Beaty było z tych retorycznych.
- Tak... Mieliśmy i szczęście i pecha zarazem. Szczęście, bo w tej ruinie gospodarze zostawiają jakieś maszyny do siana, więc ruch maszyn nie płoszy aż tak bobrów, pecha zaś, że nawet siedząc na męskich kolanach musisz się wiercić!
- To nie całkiem wina kolan... - odpowiedziała z lubieżnym uśmieszkiem.
Nie było sensu czekać na pojawienie się bobrów, pojechaliśmy na pieczonego barana do niby góralskiej karczmy. Z wymienianych spojrzeń, półsłówek i półuśmiechów wynikało, że czeka ich długi proces wzajemnych rozliczeń za pokazane zwierzęta. W drodze powrotnej spotkali jeszcze parę zajęcy oraz dwie pary "na humorku" dziewcząt i chłopców ze wsi. Pomimo ciekawych ewolucji wykonywanych przez owych sąsiadów Beata odmówiła doliczenia ich popisów do rozliczenia "dzikiej przyrody".
Wojtek podjechał przed dom, zamknął bramę wjazdową, zaświecił światło dla ułatwienia Beacie dostania się do jej "apartamentu" i poszedł zwyczajowo sprawdzić co ciekawego słychać u zwierzaków. Beata czekała przed drzwiami na jego powrót. Poprosiła, aby odwiedził ją za kilkanaście minut celem życzenia jej "Dobrej nocy". Czas ten gospodarz wykorzystał na ...
... szybki prysznic i przygotowanie paru prezentów dla miłego gościa.
Z grządki przed domem uciął jeszcze bukiecik pąsowych róż i tak wyekwipowany wkroczył do pokoju Beaty. Kobieta - zrobiona na bóstwo z rozczesanymi włosami i leciutkim makijażem - wyglądała atrakcyjnie i super smakowicie, o ile takie określenie byłoby do przyjęcia. Pomógł jej zasłonić prowizoryczne zasłonki wiszące na kijkach bambusowych, a gdy je wyrównywała podszedł od tyłu, chwycił ręką za włosy unieruchamiając jej głowę na swym ramieniu i mocno pocałował. Pieszcząc delikatnie jej plecy, pupę i biust poznawał przygotowane przez Beatę "zasieki obronne" z ubranych ciuszków. Odkrył jedynie majteczki pod zwiewną sukienką. Następny pocałunek zainicjowała dziewczyna rozpoczynając go serią delikatnych poszczypywań warg mężczyzny swymi ustami. Po chwili takiej zabawy Wojtek ponownie unieruchomił ją w swych ramionach, następnie obrócił partnerkę tyłem do siebie i zaczął pieścić jej biust co chwila sięgając dłońmi aż do wzgórka łonowego.
- Rozbierz się, do naga!
Dziewczyna była jakby zaskoczona tym poleceniem.
- Na figle przyjdzie czas, gdy twe kopytko całkiem wydobrzeje!- mówiąc to obrócił Beatę nieco skosem do siebie i zaaplikował jej dwa soczyste klapsy w pupę.
- Czy teraz jest jasne o co cię prosiłem przed chwilą?
Dziewczyna skinęła głową.
Beata ślicznie wyglądała: smukła, wysoka kobieta, mierząca około 175 cm wzrostu, cudowna figura, piękny, choć nieprzesadnie obfity biust... Po prostu wspaniała ...