1. Z widelcem przez życie


    Data: 29.06.2020, Kategorie: stypa, Autor: Indragor

    ... gdy jest zimno, ochroni przed słońcem i deszczem, a mokry może posłużyć za prawdziwą broń. Ja o tym nie wiedziałam, dopóki nie obejrzałam filmu „Autostopem przez Galaktykę”. Dlatego przez życie szłam z widelcem. Dziobałam nim tu i tam, ale tylko trafiały mi się okruszki życia, a i tak większość mi spadała. Jak teraz, próbuję zebrać nim okruszki ciasta z mojego talerzyka, ale zanim coś doniosę, to większość spada z powrotem na talerz.
    
    Tak. W moim życiu, poza paroma godnymi pożałowania incydentami, nic się nie wydarzyło. I jeszcze to teraz. Dziadek umarł. Jedyne co mogłam robić, to właśnie zająć się rozpamiętywaniem mojego nieudanego życia. Tak, powtórzę znowu, gdyby ktoś nadal nie załapał: NIEUDANEGO. Nie wierzycie? Niby użalam się nad sobą? Bo nastolatka, to panikara i nie może być tak źle? Akurat!
    
    Od razu zaczęło się źle. Zostałam poczęta… cóż za szumne słowo, prawda?, przez przypadek. Mama urodziła mnie, gdy miała dziewiętnaście lat. Mój tato był niewiele starszy, miał dwadzieścia jeden lat i był studentem pobliskiej uczelni. Co do mamy, to była taką szarą myszką, nierzucającą się w oczy, nie to, co teraz. Wszystkim w jej klasie wydawało się nawet, że nigdy nie miała chłopaka, aż tu w maturalnej okazało się, że jest w ciąży. Mama zaczęła spotykać się po kryjomu z tatą od drugiej klasy liceum i od tego czasu, mniej więcej, tato regularnie wypełniał mamę swoją spermą. Któregoś razu wypełnił ją tak skutecznie, że zaszła w ciążę. I tak równo po dziewięciu miesiącach ...
    ... pojawiłam się ja, zupełnie nieplanowana, zupełnie przez przypadek. Zaraz po moim urodzeniu wzięli ze sobą ślub i w ten sposób oficjalnie zostałam ich córką. Nie powiem, moi starzy są w porządku, ale to jednak tylko rodzice.
    
    Zastanawiam się, po kim odziedziczyłam tę cechę. Chyba po mamie. Nie cierpię kochać się w prezerwatywie. To tak jakby brać prysznic w butach. Niby wszystko w porządku, ale ma się wrażenie, że coś jest nie tak. A doszukiwanie się co jest nie tak, nie sprzyja odpowiednim doznaniom podczas seksu. Wtedy powinnam całkowicie się zatracić w przyjemności. Jednak jakoś dotychczas nie było mi to dane.
    
    W moim dzieciństwie nic ciekawego się nie wydarzyło. Nie ma o czym mówić. Dzień jak co dzień. Dom, jedzonko, podwórko, później szkoła, od czasu do czasu siusiu, kupka i lulu. Czasami gdzieś wyjazd, na kolonie czy coś takiego. I tak na okrągło. NIC CIEKAWEGO. Mały przerywnik w wieku dwunastu lat. Zakochałam się w starszym o trzy lata bracie koleżanki z klasy. Jaki on wydawał się męski! Aż sama teraz w to nie wierzę. Był dla mnie ideałem chłopaka i mężczyzny, dopóki nie wyznałam mu miłości. Wtedy czar prysł. Wyśmiał mnie, powiedział coś, że z takimi durnymi siksami to on się nie zadaje i żebym spadała na drzewo, gdzie moje miejsce. Nazwał mnie siksą!!! Zabolało. A ja głupia, byłam gotowa dla niego na wszystko, co może dwunastolatka.
    
    Serce krwawiło mi dwa dni, to znaczy dwa dni ryczałam. Tak mnie zranił! Najgorsze, że potem pół klasy się ze mnie śmiało, jak moja ...
«1234...46»