Z widelcem przez życie
Data: 29.06.2020,
Kategorie:
stypa,
Autor: Indragor
... hi. Rany, pierwszy raz dostałam tak w dupę. I czemu tak mi się to podoba? Dziwne, ale przyjemne.
Gdy ponownie pojawiłam się na parterze, wydało mi się, że akcja nie posunęła nawet o milimetr do przodu. Wszystko wydawało mi się takie, jakim było, gdy opuszczałam parter. Wszystko z wyjątkiem mnie. Usiadłam na starym miejscu za stołem. Mój mężczyzna zdawał się zajęty czymś zupełnie innym. Miałam dość siedzenia, wstałam i podeszłam do taty, który akurat był wolny.
– Nudzisz się córeczko – powiedział ze zrozumieniem, delikatnie przytulając za głowę do siebie. Kojąco przesunął dłonią po włosach aż do końca, ciemnoblond z jeszcze ciemniejszymi pasemkami, opadającymi zawsze trochę niesfornie, głęboko za ramiona. – Wytrzymaj jeszcze trochę, to już nie potrwa długo.
– Wytrzymam. – Uśmiechnęłam się do taty.
Teraz już na pewno. Mój uśmiech miał jednak inny powód, niż tato mógłby sądzić. Wyobraziłam sobie, że w przypadku tych najstarszych uczestników stypy, to rzeczywiście już nie potrwa długo… Ot, taki czarny humor, na który bezkarnie może pozwolić sobie tylko szczęśliwa dziewczyna.
Cały czas, od momentu, gdy znalazłam się na parterze, czułam lekkie podekscytowanie, związane z moją tajemnicą, o której wiedziała jeszcze ...
... tylko jedna osoba. Nikt inny, mama, a już szczególnie tata, obok którego teraz stałam, nie miał pojęcia, że jego ukochana córeczka jest teraz po brzegi wypełniona spermą jego kolegi z pracy.
Moje szczęście zaburzała tylko świadomość, że to się drugi raz nie powtórzy. Pewnie nawet już go nie zobaczę. Po zaspokojeniu głodu świeżego młodego ciała wróci do swojego życia, w którym na mnie nie ma miejsca. Wiem, zdawałam sobie sprawę, że byłam dla niego raptem zabawką, ale nie żałowałam tego. Miałam tylko nadzieję, że zdołałam zrobić na nim wystarczające wrażenie, aby zapamiętał ten dzień i mnie tego dnia na zawsze, bo ja zapamiętam. Przeżyłam pierwszy naprawdę udany seks w moim życiu i czegoś się przy tym nauczyłam. No i stypa nie była taka tragicznie nudna, bo coś ekscytującego i zarazem zupełnie niespodziewanego się wydarzyło. Chyba dobrze, że Wioli nie było, bo gdyby była, to nic by się nie stało. A może? Bardzo jej zależało, aby Marek „uczynił ją kobietą”. Taki mężczyzna na pewno dałby radę nam obu, jestem pewna. Tylko czy by chciał? Kto wie, wszystko jest możliwe… Wszystko???
A moje życie? Może jednak nie będzie dalej takie całkiem nieudane. Może mimo mojego chudego tyłka jest jeszcze dla mnie nadzieja. Jak myślicie?