Z widelcem przez życie
Data: 29.06.2020,
Kategorie:
stypa,
Autor: Indragor
... jakiś chłopak ją łapie za nią, a mnie… szkoda gadać.
Jednak prawdziwy mężczyzna, pewny siebie, nie pyta, tylko robi i jak robi! W przeciwieństwie do chłopczyków on ma prawo, bo ma kwalifikacje. Jego pewność jest całkowicie uzasadniona, nie jest wybujałym wyobrażeniem o swoim ego. Potrafił w pełni wykorzystać ten instrument, jakim jestem, wydobyć ze mnie wszystkie istniejące czyste tony i to bez wysiłku. On po prostu taki jest. I wtedy dotarło coś do mnie. On jest Samcem Alfa i już. A Samiec Alfa bierze sobie, kogo chce i jak chce, nie pytając o nic. Dlatego mógł robić ze mną, co chciał i jak chciał i dlatego tak mi było dobrze. Po prostu odkąd mnie powziął, nie miałam szans, musiałam mu ulec, to z góry było przesądzone. Przynajmniej od momentu, gdy zgodziłam się na jego zasady gry. Tylko czy mogłam się nie zgodzić? Byłabym głupia.
Nagle ocknęłam się z tych psychodelicznych rozważań. E tam, po prostu chciałam. Przypominając sobie, że poza moim pokojem jest też świat zewnętrzny, spojrzałam na zegarek. Zdziwiłam się, że to wszystko tak krótko trwało. Wydawało mi się, że znacznie dłużej. Jednak wystarczająco długo by rodzice zaniepokoili się, co ze mną się stało. Wiedziałam, że muszę już wracać na parter. Najwyższy czas. No, dziewczyno rusz swoje chude cztery litery – zmobilizowałam się. O! – ponownie zauważyłam z satysfakcją – dla prawdziwego mężczyzny nawet moja chuda dupka nie była przeszkodą. Miło wiedzieć. Westchnęłam, rzucając w myślach „dzięki mycha”. Byłam ...
... zadowolona, że moja myszka tak doskonale sobie poradziła. Mogła przecież się zestresować i do niczego by nie doszło, tylko do kompromitacji.
Gdy wstałam, nie wytrzymałam i ponownie odemknęłam szufladę z ważnymi rzeczami. Były nadal, leżały w tym samym miejscu, gdzie je położyłam. Trzy banknoty stuzłotowe. Czy to zapłata za milczenie?, przemknęło mi przez myśl. E tam, po prostu byłam dobra, odnotowałam z satysfakcją. I tak zresztą nic bym nie powiedziała, niezwłocznie się usprawiedliwiłam.
Bardziej otworzyłam szufladę i sięgnęłam w głąb, wyciągając stary piórnik, jeszcze z podstawówki. Uchyliłam wieczko i wyjęłam niewielkie pomarańczowe opakowanie, w jakie się pakuje leki. Tylko że tu były dwie małe okrągłe tabletki. Dziś na dobranoc połknę cię kochanie, czule odezwałam się do jednej z nich, odkładając opakowanie i piórnik na miejsce, na koniec starannie zamykając szufladę. Bawiłam się bez zabezpieczenia i chociaż wiedziałam, że teraz ciąża mi nie grozi, lepiej mieć pewność.
Westchnęłam i wyciągnęłam świeżą bieliznę. Rozejrzałam się po pustym pokoju i ponownie wzdychając nad tym, co niedawno tu się działo, ruszyłam w kierunku łazienki pod szybki prysznic. Nie omieszkałam w łazience spojrzeć na swój chudy tyłek, na którym widniał ślad po klapsie. Zachichotałam głupio, czując na ten widok przypływ podniecenia. Czemu mi przyłożył? Bo miał okazję bezkarnie przyłożyć? Byłam aż tak bardzo niegrzeczna? Tylko co w tym złego, że w takiej sytuacji dziewczyna jest bardzo niegrzeczna, hi, ...