1. Z widelcem przez życie


    Data: 29.06.2020, Kategorie: stypa, Autor: Indragor

    ... niewiele młodszym osobnikiem.
    
    Niepewność nie opuszczała mnie, więc chwilę jeszcze poszperałam w głowie, czy aby na pewno dobrze robię. Nie znalazłam jednak niczego przeciw. Natomiast „za” był silny argument: coś się będzie wreszcie działo. Jeszcze szybko w myślach omiotłam pokój, czy abym nie zostawiła na wierzchu czegoś kompromitującego, po czym podniosłam swoje chude cztery litery i nieśpiesznie, aby jak najmniej zwracać uwagę, ruszyłam w kierunku schodów na piętro.
    
    Stanęłam przed drzwiami swojego pokoju i czekałam. Rzeczywiście pojawił się po kilku minutach, jak obiecał. Gdy tylko mnie spostrzegł, bez słowa weszłam do siebie. Wszedł niedługo potem. Towarzyszący mi od jakiegoś czasu dreszcz emocji, będący miłą odmianą po godzinach nudów, wzmógł się z chwilą zamknięcia przez niego drzwi, zarazem ponownie zwiększając uczucie niepewności. Nie wiem czemu, ale cała drżałam. Aby rozładować napięcie, okręciłam się wokół siebie i usiłując nadać swojemu głosowi obojętny ton, powiedziałam:
    
    – To moje królestwo.
    
    Mężczyzna uważnie otaksował zawartość pokoju.
    
    – No, no, masz porządek. Teraz to nie takie częste – pochwalił.
    
    – Dzięki – pisnęłam jakoś tak niechcący cienko, jak mała dziewczynka, aż głupio mi się zrobiło, równocześnie krótko rzucając mężczyźnie zadowolone spojrzenie, zakończone wstydliwym spuszczeniem oczu z powodu owego piśnięcia.
    
    Głupia wpadka i to na samym początku, a zależało mi na dobrym wrażeniu. Niemniej to prawda, źle się czułam, gdy był ...
    ... bałagan. Gdzie jak gdzie, ale właśnie tu powinnam zawsze czuć się dobrze. Mój pokój to moja twierdza. Przynajmniej w teorii. Gdy robił się bałagan, zaraz zabierałam się za porządki, choć prawdę powiedziawszy, idealnego nigdy nie udawało mi się uzyskać.
    
    – O! Zbierasz słoniki. – Podszedł do półki, na której dumnie stało blisko czterdzieści różnych małych słoników.
    
    Mnie nie pozostało nic innego jak podążyć za mężczyzną. Stanęłam obok i bezmyślnie omiotłam wzrokiem kolekcję. Wydało mi się, że jeden nie stoi tak, jak trzeba, więc go poprawiłam.
    
    – Teraz już nie, ale kiedyś miałam świra na tym punkcie.
    
    Rzeczywiście już nie zbieram, skończyłam gdzieś w wieku trzynastu lat, ale jak czasami ktoś mi sprezentuje, to dołączam do kolekcji.
    
    – Całkiem niezła kolekcja – pochwalił mnie mężczyzna, stając tuż za mną i kładąc rękę na prawym obojczyku, co skończyło się u mnie żywszym biciem serca i nasileniem zarówno podniecenia, jak i niepewności. Niby nic takiego, a zrobiło się gorąco.
    
    Chyba powinnam w tym momencie strącić jego rękę, delikatnie, aby go nie urazić, ale stanowczo. I z tą moją stanowczością był ogromny problem. Nie potrafiłam, a może i nie chciałam zdobyć się na ten gest. Zdawałam sobie sprawę, że im dłużej taka sytuacja będzie trwała, tym trudniej będzie mi zrobić cokolwiek. Z każdą upływającą sekundą coraz bardziej traciłam grunt pod nogami. Moje ciało regularnie raz po raz drżało. Z nerwów zaczęłam paplać o słonikach, skąd się wzięły, dlaczego tak wyglądają i inne ...
«12...353637...46»