Somnium a Muse
Data: 01.07.2020,
Autor: ErmonTwilight
... analna, lub po prostu lekki utwór na smyczek, z muśnięć ciała ciepłymi palcami. Przechodzą kolejno, przenikając się dźwiękami rozkoszy. Odbierają troski i sycą niezwykłym deszczem gorących doznań. Dają spełnienie orgazmu, który trzęsie całym światem.
La petite mort…
Błysk rozkoszy spowalnia czas. Przenosi w inne miejsce. Kusi, by go powtórzyć. Daje bezpieczeństwo.
Moja piękna muza zna swoje ciało. Dzięki temu, potrafi osiągać niezwykłe spełnienie, docierając do każdego zakątka orgazmu. Dla mnie, jest to najwyższą wartością. Jednak ktoś o niewygórowanych potrzebach erotycznych, nie mógłby tej wartości dostrzec.
Ona jest jednak Mistrzynią. Uwielbia namiętność. Wie, jak ją ukierunkować. Posiada usta stworzone nie tylko do pocałunków. Mimowolnie kojarzą się z naprężonym członkiem, z którego scałowują mokrą perłę. Są mięsiste i smakują seksem. Wiem też, że potrafią się mocno zacisnąć.
Wielokrotnie słyszałem, że właściwie nie używa makijażu. Słusznie. Po co kolorować gotowy obraz? Coś na kształt kolorowania przez dziecko ślubnych zdjęć, w rodzinnym albumie.
Sama tego nie widzi, lecz ma piękną twarz. Policzki, zaokrąglające się w cudownym uśmiechu, odsłaniając waleczne linie biegnące od płatków nosa. Usta, o których już wspomniałem. Dolna warga zdecydowanie większa od górnej. Tak, jak u mnie. Stworzone do uśmiechania, całowania i obciągania. To już nie jak u mnie…
Tak, czy inaczej. Każda z tych czynności sprawia rozkosz. Bo nawet oglądanie jej uśmiechu, ...
... wprawia w świetny nastrój.
Dlatego uśmiechaliśmy się do siebie długo po przywitaniu. Przyklejaliśmy się wzrokiem, ustami i słowami, wręcz nie mogąc się nasycić.
Umawialiśmy się na wspólne gotowanie, jednak znając jej podejście do kuchni, postanowiłem przejąć obowiązki. Rozebrałem się i w końcu paradowałem w kuchni w samych bokserkach i fartuchu. Agnieszka łasiła się, co chwilę opierając mi głowę na ramieniu. Zaglądała na przemian w patelnię i moje majtki, które w końcu ściągnęła. Gryzła po pośladkach i wodziła palcami wszędzie, gdzie zdołała dosięgnąć.
- Tak, to ja mogę już zawsze gotować – szepnąłem z uśmiechem. Zaraz potem pocałowała mnie mocno i kucnęła, unosząc cienki materiał. Pocałowała mojego sztywnego kutasa i przesunęła po nim językiem. Patrząc mi w oczy przesunęła jeszcze kilka razy, jakby zlizując słodycz z rozpuszczającego się loda na patyku, po czym wbiła go w usta.
Jęknąłem głośno, odczuwając wyraźnie każdy centymetr. Potrafiła sprawiać rozkosz, jednocześnie czerpiąc z tego satysfakcję. Moim kutasem torowała drogę do rozkoszy. Zaciśnięte usta zsunęły napletek, przygotowując do przejścia przez śliski język. Oparłem się o blat i przymknąłem oczy. Doskonale wiedziała, co robi. Po kilku minutach przywykłem do jej dotyku na tyle, by przemieszać mięso na patelni. W ostatniej chwili, bowiem zaczynało zbijać się w kulki, a to prawdziwa potwarz dla sosu bolognese. Wybrałem go celowo. Ostry, sycący, aromatyczny. Rozgrzewający i zostawiający czerwień na ustach. ...