Kryzys tożsamości (VI) - Epilog
Data: 05.07.2020,
Kategorie:
bdsm
inne,
Autor: CichyPisarz
Katarzyna miała niezły bałagan w głowie. W Sali Uległych, często zwanej Salą Mniejszą, rządziła niepodzielnie, a trzech oddających się we władanie mężczyzn, spełniało każdą jej zachciankę - rozkaz. Już od samego początku miała wrażenie, że jednego z nich kiedyś widziała, ale za nic nie była w stanie przypomnieć sobie okoliczności, miejsca, czy nawet przybliżonego okresu czasowego spotkania. Początkowo myślała, że to jeden z żigolaków, z którym miała kiedyś do czynienia, ale to był fałszywy trop. Musiała go spotkać w innej sytuacji, może w firmie? Intuicja podpowiadała, że to chyba był najlepszy trop.
Pozwoliła mu się lizać po cipce i tylko dla niego naciągała skórę wzgórka łonowego, by umożliwić dokładniejszą eksplorację sromu. Nie powinna tego robić, ale wielokrotnie go faworyzowała. W sumie każdy z nich posmakował cudownego źródełka i każdy z otrzymał nagrodę w postaci odwiedzenia królewskiej pochwy. Wciąż wpatrywała się we wspomnianego sługę, kiedy ten posuwał ją na solidnym stole, a ona leżąc na nim udawała znudzoną. To musiał być jakiś epizod, może gdzieś na mieście? - szukała w głowie odpowiedzi, ale nie zbliżyła się do niej. Kim był ten mężczyzna? Gdzie ja go widziałam? Podobne pytania zaprzątał jej umysł przez całe spotkanie.
Sala Mniejsza była kameralną salką w piwnicy domu Henryka, całkowicie autonomiczną. Korzystano z niej w przypadku, kiedy testowano mężczyzn, lub jakieś ważne osoby potrzebowały miejsca na bardziej intymne zabawy z wybranymi niewolnicami. ...
... Katarzyna otrzymała właśnie zlecenie, by sprawdziła przydatność nowego materiału i rozpocząć wstępne szkolenie. Ulegli panowie mieli być dobrą inwestycją. Dobrze wiedziała, że wiele znudzonych pań szuka bezpruderyjnych rozrywek, a te dobrze sytuowane, nie miały skrupułów przed wynajęciem mężczyzny, by wyładowywać na nim frustracje lub spełniać nieprzyzwoite fantazje. Co miały robić z pieniędzmi? Niektóre nawet robiły takie rzeczy za zgodą mężów, którzy w zamian za przyzwolenie na taką fanaberię, mogli spędzić czas w Sali Głównej, bałamucąc młode kobiety, lub po prostu spełniali marzenia ukochanych. Znała takie małżeństwa i nie zawsze były to związki z długoletnim stażem. Stereotypem było, że to starsze panie na emeryturze potrzebowały takich rozrywek. Sama znała młodą lekarkę, prawniczkę, a nawet jedną przedszkolankę, które zaspokajały swoje żądze, dominując nad wynajętymi mężczyznami. Ich mężowie nie rozumieli tych zachcianek i sami nie godzili się na takie traktowanie. Ale w nowoczesnym liberalnym świecie modnym było znalezienie się w kręgu osób o nietuzinkowych zainteresowaniach, a tolerancja małżonków była w tym względzie bardzo wysoka. Niektórzy praktykowali te formy zabaw z najzwyklejszego znudzenia codziennością. Ale tak już jest, jak ma się wszystko.
- Naprawdę ostro mnie dzisiaj wyruchali, mam dość. Nie mam siły się uśmiechać - zwierzyła się Marlena, kiedy przechadzały się już po wszystkim po tarasie, gdzie trwał bankiet. Czuła się dużo gorzej niż za pierwszym ...