Kryzys tożsamości (VI) - Epilog
Data: 05.07.2020,
Kategorie:
bdsm
inne,
Autor: CichyPisarz
... razem. Podczas "ostatniej godziny" dano jej mocno popalić, praktycznie nie miała przerwy. Wciąż słyszała w głowie odgłosy trzeszczenia sprężyn metalowych łóżek.
- Jak się ma wysoką renomę, to tak właśnie jest. Każdy chce ciebie spróbować - wyjaśniła. - Jeszcze trochę - uspokajała. - Musisz się dobrze prezentować, opłaci ci się - wspomniała ukradkiem o gratyfikacyjnych przelewach. Dopingowała tym przyjaciółkę do zachowania pozorów, a uśmiechając się sztucznie do jednego z ważniaków, skierowała na niego uwagę Marleny. Ta obdarzyła go sympatycznym spojrzeniem.
- Dostałaś to dzisiaj? - Mentorka spoglądając na złoty wisior i kolczyki. Próbowała odwrócić uwagę Marleny od złego samopoczucia.
Wszystkie elementy były z jednej kolekcji - Szekspirowskiej, od W. Kruka. Użyte do dekoracji złota kamienie kwarcu dymnego radolitu bardzo pasowały do aury spotkania, symbolika podarunku była adekwatna do sytuacji, a emanująca aurą tajemniczości, zagadki, a do tego zdradzająca niebywałą klasę biżuteria, pasowała do Marleny w sposób idealny. Darczyńca miał gest.
- Przecież wiesz, że tak - wymamrotała przez zaciśnięte usta, bo właśnie przegryzała przystawkę z łososia i awokado.
- Jak na taki prezent, to kosztowało naprawdę sporo - zaznaczyła. - Czyli jesteś zadowolona - podsumowując, pozwoliła sobie na komentarz w imieniu przyjaciółki.
- Sama nie wiem. Cipka mnie boli, oczko piecze. Dzisiaj głównie posuwali mnie w tyłek... - narzekała na styl dzisiejszego spotkania.
- Nie ...
... mów, że ci się nie podobało - zażartowała półszeptem.
Jeszcze raz spojrzała na mieniące się kolczyki, wisior, na chwilę zatrzymała wzrok na zmęczonych oczach przyjaciółki i z udawanym uśmieszkiem, celowo rozpoczęła rozmowę z napotkanym przystojniakiem, prezesem spółki, z którą współpracuje ich firma. Mężczyzna też zauważył błyskotki, które wręcz przyciągały spojrzenie niczym magnes.
- Mamusiu, wczoraj byłam u babci Ani - pochwaliła się Dominika, kiedy następnego dnia pokazywała rysunek, na którym narysowała świecowymi kredkami siebie i uśmiechniętego kogoś przypominającego ludzką postać. Okazała się to być właśnie babcia.
- ??? - spojrzała w stronę męża, unosząc brwi. Nie musiała nic więcej robić, by się wytłumaczył.
- Co tak na mnie patrzysz? - wzruszył obojętnie ramionami. - Wypadło mi coś w pracy. Musiałem poprosić mamę, ty nie mogłaś zostać. Co, miałem cię ściągać z bankietu? Dobrze wiesz, że byś nie przyjechała... - ponarzekał trochę na nieprzewidzianą problematyczną sytuację.
Marlena odpuściła. Z teściową prowadziła zimną wojnę, od czasu kiedy ta chciała decydować o wychowaniu Dominiki bardziej niż ona. Młoda mama powiedziała jej kilka przykrych słów, ale w jej mniemaniu prawdziwych i potrzebnych, by ustalić pewne zasady. Od tamtej pory ich relacje ciężko było nazwać nawet chłodnymi, po prostu ich nie było. Nie miała siły teraz o tym dyskutować.
- Nie ważne - machnęła ręką zmęczona. Normalnie, miałaby kilka słów do powiedzenia. Przynajmniej postać z ...