Rowerowa wpadka
Data: 07.07.2020,
Kategorie:
wycieczka,
pensjonat,
Autor: Baśka
... przewiało, mam z Alpinusa bardzo fajną kurtkę z kapturem, no i oczywiście czapka typu pończocha. Do tego kupiony kiedyś w Niemczech niewielki plecaczek z koziej skóry, naprawdę nieprzemakalny, bo zawsze mam ze sobą bieliznę na zmianę, podkoszulkę, niewielką kosmetyczkę i niewielki ręczniczek. Oczywiście, na kurtce, rowerze i plecaczku znajduję się znaki odblaskowe, aby ktoś mnie nie rozjechał.
Po przejechaniu odpowiedniego odcinka zjechałam do zajazdu, przywitałam się z Basią, właścicielką zajazdu, dostałam klucz i poszłam się odświeżyć do pokoju. W pokoju służbowym, tym, od którego otrzymuje klucz jest duże podwójne łóżko, a nie małe wersalki. Nigdy na ten temat z Basią nie rozmawiałam, ale tak już się utarło, że zawsze dostaję ten pokój "z małżeńskim łożem". Rozebrałam się, wzięłam prysznic, założyłam świeżą bieliznę, podkoszulkę, rajtuzy, skarpetki na nogi i adidasy, na górę założyłam ten swój golfik, jest on dosyć długi, zakrywa mi Pupę i tak ubrana zeszłam na dół.
Basia zaproponowało mi gorący żurek z kiełbaską, bułkę i herbatę, zgodziłam się i poszłam usiąść w tym pokoiku klubowym z bilardem. Przy stole bilardowym stało dwóch mężczyzn, w kącie pod jedną ścianą siedział trzeci, ja usiadłam pod drugą ścianą. Nie był on zbyt mocno oświetlony, małe kinkiety na ścianach, duże światło nad stołem, więc w momencie mojego wejścia dobrze zauważyli tylko moją sylwetkę, szczególnie, że byłam właśnie tak ubrana. Wchodząc, powiedziałam "Dzień Dobry" i zauważyłam, że jeden z ...
... grających długo odprowadzał mnie wzrokiem.
Po chwili przyszła Basia, przyniosła mi jedzenie, zauważyła, że mam mocno czerwoną twarz, stwierdziłam, że cały czas jechałam pod wiatr i poszła. Jedząc, kątem oka przyjrzałam się "gościom" przy stole bilardowym i temu siedzącemu pod ścianą. Byli to młodzi, dobrze zbudowani mężczyźni.
Tutaj jakby drugie wprowadzenie do tematu. Zawsze byłam kobietą o pewnym pobudzonym, podwyższonym poziomie temperamentu, szczególnie, jeśli chodzi o seks. Tak też było i tym razem. Jakieś bardziej intensywne pieszczoty miałam na Nowy Rok i od tego momentu mijało już prawie dwa miesiące. Owszem, były po drodze "Walentynki", ale to klasyczna "pościelówa", natomiast mnie zaczynała już "swędzieć Cipka" na coś mocniejszego. Kiedyś w biurze przyszła do mnie pracownica, prosząc, abym ją zwolniła, bo jej mąż ma wolny dzień a ona ma dobre dni i "chce jej się do chłopa". Dostała w prezencie jeszcze jeden dzień wolny, bo przyszła i szczerze powiedziała, o co jej chodzi, a nie kombinowała z innymi "bajkami".
Tak, że siedziałam, patrzyłam na tych chłopaków, ale spokojnie jadłam, nie wykonując żadnych ruchów. W pewnym momencie, ten, co siedział pod ścianą wyszedł, wrócił za moment, przynosząc dwie szklaneczki po czym zapytał, czy może się przysiąść i poczęstować mnie drinkiem. Nie odmówiłam, przysiadł się, przyjrzałam mu się, młoda, sympatyczna twarz.
Zaczęliśmy rozmowę, okazało się, że są studentami już piątego roku Akademii Wychowania Fizycznego w Gdańsku ...