Pamiętnik imprezowiczki (I). Początek
Data: 13.07.2020,
Kategorie:
Nastolatki
bez seksu,
impreza,
Autor: Infinite
... Podeszłam do otwartego okna. Nachyliłam się i spojrzałam chłopakowi w oczy – To, że zabraliście staremu samochód, nie czyni was fajnymi! I nie imponuje mi twoja bezczelna i chamska postawa... !
- Powoli! – przerwał mi. Kierowca BMW śmiał się, a pasażer zaniemówił. Był chyba tak najebany, że potrzebna mu była chwila, by zrozumieć o czym mówię. – Chwila, coś takiego mówi mi laska w mini?
- Laska w mini, nie znaczy prostytutka! – warknęłam.
- Dobra, zjeżdżamy! Koleżanka woli podtatusiałych gnomów, z kupą kasy! – Szyba uniosła się. Nie miałam ochoty na dalsze gadanie. Byłam zmęczona.
Opony zapiszczały. Auto odjechało, a ja zostałam sama i absolutnie mi to nie przeszkadzało. Do domu miałam jeszcze niecały kilometr i brak chęci by tam wracać.
***
Stałam przed drzwiami. Z torebki wyjęłam klucz. Zrobiłam głęboki wdech i ze świstem wypuściłam powietrze. W salonie wciąż paliło się światło. Rodzice nie spali. Otworzyłam drzwi. Weszłam do czystego holu. Szpilki rzuciłam do garderoby, płosząc przy tym łaciatego kota mamy. Ledwie wyszłam z małego pomieszczenia, a przede mną stanął ojciec. Z miną wściekłego pit bulla. Ręce skrzyżował na wysokości piersi. Oparłam się o framugę drzwi. Rzuciłam mu znudzone spojrzenie, co rozwścieczyło go jeszcze bardziej.
- Co ty sobie, do cholery, wyobrażasz?! – ryknął.
- Nie krzycz – odparłam z iście stoickim spokojem – Głowa mnie boli.
- Głowa cię boli?! – Podszedł do mnie i szarpnął nie za włosy – Jak chlejesz tanie wino i ...
... jarasz trawkę z kolegami, to się nie dziw, że cię głowa boli!
Zacznie się wykład, albo zaraz dostanę w twarz. Oklepany scenariusz, zawsze taki sam. Z salonu wyszła zapłakana mama. Pod oczami miała czarne ślady od makijażu, zaczerwienione spojówki i zaschnięte ślady łez świadczyły o tym, że dopiero przed chwilą się uspokoiła.
- Dziecko, ja cię nie poznaję – załkała. Złożyła ręce, jak do pacierza. Wyglądała komicznie. Czarna spódnica do kolan. Biała koszula, szara marynareczka... byłą taka inna. Inna niż ja.
- Ludzie się zmieniają – prychnęłam. No i rozbeczała się na dobre! Ryczała tak strasznie, że przez myśl mi przeszło, że udławi się własnymi łzami. Jestem tak wyrodną córką... i o dziwo mi to nie przeszkadza.
- Masz szesnaście lat! Nie wypada...
- Jak nie teraz, to kiedy?! – przerwałam ojcu – Kiedy według was jest czas, żeby zacząć żyć?
- Zacząć żyć?! Dziewczyno, nie wierzę, że moja córka wygląda, jak dziwka!
- Wdałam się w matkę! – wrzasnęłam mu prosto w twarz.
Ułamek sekundy. Chwila moment i poczułam pieczenie na policzku. Jakby ktoś przyłożył palącą się zapałkę do skóry. Krzyknęłam z bólu padając na kolana. Nie mogłam powstrzymać łez. Zacisnęłam zęby i za wszelką cenę nie chciałam pokazać, jak bardzo jestem wściekła i upokorzona. Kolana bolały, na pewno będą siniaki. Przyłożyłam dłoń do gorącego i opuchniętego policzka. Powoli podniosłam się z kafelek. Grzywka opadła mi na oczy. Łzy kapały na podłogę. Stanęłam na drżących nogach i z wrogością spojrzałam ...